niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 3

Obudziłam się o 10:00. Jak na mnie to późno, no ale cóż. Znów śnił mi się ten dziwny sen. Nie mam pojęcia, co on oznacza i w ogóle co to za chłopak. Poszłam do łazienki. Wykonałam wszystkie poranne czynności. Ubrałam się w to. Zeszłam na dół w poszukiwaniu Kate. Na stole znalazłam karteczkę :

Ali, ja poszłam na zakupy kupić sobie jakąś sukienkę na tę imprezę, bo w szafie nie mam kompletnie nic. Nie chciałam cię budzić, bo wiem że byłaś zmęczona, więc dałam ci pospać ;P W lodówce zostawiłam ci śniadanie. Będę około  13:00.  
                                              Kate

No pięknie. Na szczęście ja mam się w co ubrać. Karteczkę zgniotłam i wrzuciłam do kosza. Wzięłam z lodówki moje śniadanko, zaparzyłam sobie herbatę i poszłam włączyć telewizor. Jak już zjadłam i obejrzałam film to poszłam do siebie, przebrałam się w dres żeby mi było wygodnie i postanowiłam trochę ogarnąć dom. Rozłożyłam sobie odkurzacz, włączyłam muzykę na maxa i wzięłam się do roboty. Zaczęłam od swojego pokoju, później posprzątałam u Kate a na koniec zostawiłam salon i kuchnie. Jak już odkurzyłam to zaczęłam myć podłogi. A co mi tam i tak nie mam co robić. Przynajmniej będzie czysto w domu. Przy myciu podłóg wymachiwałam tyłkiem do rytmu. Tak się rozkręciłam że zamiast myć te podłogi to ja zaczęłam po prostu tańczyć. Brakuje mi tego. Ale dziś w klubie się wyszaleje. A propo tańca, muszę sobie znaleźć jakąś salkę do trenowania ale to później. Jak już skończyłam, wyłożyłam się na kanapie i odpoczywałam. Spojrzałam na zegarek a tam już była w pół do drugiej. Matko ale ten czas szybko zleciał. A tej jak nie było tak nie ma. Chyba ma problemy ze znalezieniem sukienki. Dobra pora już zacząć się szykować. Poszłam się wykąpać i umyć włosy. Jak już skończyłam to je wysuszyłam. Wysmarowałam się balsamem kokosowy i pomalowałam paznokcie u stóp i dłoni na czerwono. Po chwili usłyszałam zamykane drzwi i głośny krzyk Kate ze już jest. Stanęłam przed garderobą i zaczęłam główkować jaką by tu sukienkę włożyć. W końcu zdecydowałam się na . Do tego założyłam takie szpilki. Zrobiłam makijaż, a włosy po prostu zakręciłam i zostawiłam rozpuszczone. Poubierałam jeszcze pare bransoletek i koczyki i byłam gotowa. Zeszłam na dół się czegoś napić bo od tego szykowania zaschło mi w gardle. Po chwili zeszła również Kate. Miała na sobie niebieską sukienkę (buty miała takie same co na zdjęciu). Włosy tak jak ja rozpuściła tylko że zamiast pokręcić to je wyprostowała
- No no no wyglądasz ślicznie - podlizała się dziewczyna.
- Dzięki lizusie, ty też. Dzisiaj ją sobie kupiłaś?
- Tak. Obeszłam wszystkie sklepy. Już myślałam że żadnej nie znajde ale w końcu w ostatnim sklepie ją wyniuchałam i kupiłam.
- ok to która to godzina?
- 15:50. Zaraz powinni być. 
Po chwili usłyszałyśmy klakson od samochodu. Szybko wzięłyśmy torebki, zamknęłyśmy dom i podeszłyśmy do auta.
- Hej - przywitałam się z Maxem uściskiem. 
- Hej - Max uśmiechnął się. Przedstawił nam swoją dziewczynę Michelle. Na pierwszy rzut oka wydaje się miłą osobą. Ja również przedstawiłam im Kate i wszyscy razem weszliśmy do samochodu. Michelle usiadła z przodu obok Maxa a ja z Kate z tyłu. 
- To może najpierw pójdziemy do kina a później pojedziemy do klubu. Znam bardzo fajny niedaleko - zaproponował chłopak. 
- Ok świetny pomysł - wszystkie zgodnie odparłyśmy.
Podjechaliśmy pod kino. Poszliśmy na jakiś thriller. Mówią że podobno fajny wiec się skusiliśmy. Film trwał ze 2 godzinki. Wyszliśmy w doskonałych humorach. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do tego klubu. Była ogromna kolejka. Ale na szczęście w klubie pracuje znajomy pary więc zostaliśmy wpuszczeni od razu. Już przy wejściu dało się usłyszeć głośną muzykę. My poszłyśmy zająć stolik a Max poszedł do baru zamówić nam drinki. Po chwili przyszedł z naszymi zamówieniami. Posiedzieliśmy trochę, pogadaliśmy. Ta Michelle to naprawdę fajna dziewczyna. Złapałyśmy dobry kontakt. Nie mogłyśmy się nagadać, co chwila znajdowałyśmy nowy temat. Max tylko patrzył się na nas i się śmiał. Minęło trochę czasu i poszliśmy na parkiet się wyszaleć. Przetańczyłam chyba z 5 czy 6 piosenek. Spragniona podeszłam do baru i zamówiłam sobie kolejnego drinka. Napiłam się i z powrotem ruszyłam na parkiet. Nagle poczułam na biodrach czyjeś dłonie. Odwróciłam się i zobaczyłam jakiegoś pijanego typa. Od razu się wyrwałam, ale koleś nie ustępował. Przyczepił się do mnie jak rzep psiego ogona. W końcu się wkurzyłam i sprzedałam mu z liścia. Nie będzie mnie żaden typ obmacywał. Oddaliłam się od niego i poszłam na drugi koniec klubu. Jeszcze trochę potańczyłam. Wróciłam do naszego stolika i usiałam.
- Widzę już się natańczyłaś - spytały laski. 
- No już mam dosyć - ledwo co wydyszałam. 
Dziewczyny się tylko zaśmiały. Widzę że się polubiły. To dobrze.


Minęło pół godziny i zaczęliśmy się powoli zbierać. Wsiedliśmy do taksówki, bo przecież Max wypił. po drodze zaproponował żebyśmy wpadli jeszcze do nich do domu poznać jego przyjaciół. Zgodziłyśmy się. Podjechaliśmy do nich do domu. Weszliśmy do środka i zobaczyliśmy jak dwóch chłopaków się goni po całym domu. A trzeci siedział na sofie razem z dwoma dziewczynami. Ogólnie mówiąc był totalny harmider. Nawet nie zauważyli jak weszliśmy do domu. W końcu Max krzyknął żeby się uspokoili bo mają gości. Zerwali się. Wszyscy popatrzyli na nas i dziwnymi minami. 
- Spokojnie chłopaki, nie są naszymi fankami - uspokoił ich Max. Reszta odetchnęła jakby z ulgą. Teraz my byłyśmy zdziwione. 
- To jest Alicia i Kate - przedstawił nas Max. 
- Dziewczyny to jest Siva i jego dziewczyna Nareesha. Ci idioci co się tak ganiali to Jay i Tom a to jest Kelsey, dziewczyna Toma. 
- Hej - przywitałyśmy się. - Miło nam was poznać. - uśmiechnęłyśmy się. Coś czuję ze ich polubię. Są bardzo zwariowani. Ale jak pomyśle że oni wszyscy mieszkają w jednym domu, to aż strach wiedzieć. 
Usiedliśmy na kanapie i rozmawialiśmy sobie. 
- A tak w ogóle to dlaczego miałybyśmy być waszymi fankami? - zapytałam zaciekawiona.
- Z chłopakami jesteśmy w zespole. A mamy już dość rozhisteryzowanych fanek więc uważamy na to z kim się kolegujemy - wytłumaczył Siva. 
- Ooo, to nie wiedziałam, przynajmniej ja. Ale to fajnie. Nie martwcie się nie jesteśmy z tych plastikowych lasek. Możecie czuć się bezpieczni - puściłam im oko.
- Teraz już wiemy. Jesteście spoko - zaśmiał się Tom. Reszta mu zawtórowała.
- Ooo, ale nas zaszczyt kopnął w tyłek - zaśmiałam się.
- No a nie? - zapytał zbulwersowany Jay. Wszyscy się zaśmialiśmy z jego miny.
- A tak w ogóle to gdzie młody? - zapytał Max.
- Poszedł do sklepu, zaraz powinien przyjść - powiedziała Nareesha.
- A kto to jest? Jeśli oczywiście można wiedzieć - zapytałam z ciekawości.
- Ostatni członek zespołu - krzyknął Tom z kuchni.
- Aha - tylko tyle odpowiedziałam.
Po chwili usłyszeliśmy szczęk drzwi i krzyk jakiegoś chłopaka. To chyba on. Wszedł do salonu i przywitał się z resztą. Ja z Kate wstałam żeby się przywitać. Nie widziałam go bo siedzieliśmy tyłem do drzwi wejściowych. Podszedł do Kate i się przedstawił. Po chwili podszedł do mnie a ja popatrzyłam  na niego. Zamurowało mnie. Te oczy, o matko przecież to te czy z mojego snu. Są identyczne. Tak staliśmy i patrzyliśmy na siebie nic nie mówiąc. Wpatrywał się we mnie wielkimi oczami. Po chwili ktoś odchrząknął. Otrząsnęliśmy się obydwoje. 
- Alicia jestem - wystawiłam rękę.
- Nathan miło mi cie poznać - uśmiechnął się i uścisnął moją rękę. Jak poczułam jego miękkie dłonie to przeszedł mnie lekki przyjemny dreszcz. Mam nadzieję że go nie poczuł, bo jeszcze bardziej bym się zaczerwieniła. Usiedliśmy na kanapie. Reszta wymieniła między sobą uśmiechy. Co chwilę wybuchaliśmy śmiechem bo chłopacy nas rozśmieszali. Myślałam że nie wytrzymam i się zesikam. Ale na szczęście udało mi się powstrzymać. Posiedzieliśmy jeszcze trochę i zamówiłyśmy sobie taksówkę żeby się nie włóczyć po nocy. Tym bardziej że jeszcze nie znamy okolicy. Pożegnałyśmy się ze wszystkimi i pojechałyśmy do domu.

________________________________________________
Hej, już późno ale pisałam że dodam jeszcze dzisiaj więc trzymam się tego i dodaję. Wreszcie jest reszta zespołu plus oczywiście Nathan ;P Mam nadzieję że spodoba wam się rozdział. 
Zapraszam do czytania ;)

sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 2

Jestem przy jeziorku. Nagle podchodzi do mnie jakiś chłopak. Nie widzę jego twarzy. Ma na głowie fullcapa i kaptur. Widzę tylko jego oczy. Są piękne. Jeszcze nigdy takich nie widziałam. Kolor oceanu. Myślałam że w nich zatonę. Chłopak pochyla się lekko nade mną, jego usta są już tak blisko. Nie wiem dlaczego, ale chcę żeby mnie pocałował.
- Jesteś taka piękna - powiedział, zbliżył się jeszcze bardziej i już miał mnie pocałować gdy nagle... usłyszałam krzyk Kate.  Zerwałam się z łóżka i zobaczyłam jak dziewczyna stoi w progu i się śmieje.
- Z czego się śmiejesz pacanie?- powiedziałam i poszłam do łazienki się ogarnąć.
- Haha...gdybyś zobaczyła...hahaha....swoją minę....hahaha, to też byś się śmiała - dziewczyna nie mogła wytrzymać ze śmiechu. Myślałam że zaraz się położy na tej podłodze.
- Jaką minę? O co ci chodzi w ogóle? - zapytałam z głupią miną.
- A że tak zapytam... co ci się śniło? - parsknęła śmiechem po raz kolejny.
- A co cię to obchodzi? Nie twój interes - wystawiłam język.
- Ej no weź. Już nie będę się śmiała...przynajmniej spróbuję - błagała mnie.
- Oj no dobra. Śnił mi się jakiś chłopak. Już miał mnie pocałować... ale nie bo ty musiałaś wybuchnąć śmiechem i mnie obudzić! - powiedziałam oburzona.
- No sorry, nie chciałam. Skąd miałam wiedzieć że coś takiego ci się śni?
- A tak w ogóle to przystojny jakiś? - dodała.
- Nie wiem, nie widziałam jego twarzy bo miał zasłoniętą. Ale miał boskie oczy. W życiu takich nie widziałam. Mowie ci masakra jakaś - rozmarzyłam się.
- Dobra, dobra ubieraj się już. Trzeba iść do sklepu - powiedziała i wyszła z pokoju.

Popatrzyłam za okno. Świeci słoneczko a na termometrze jest 30 stopni. Wiec jest cieplutko. W końcu jest połowa czerwca więc trudno żeby było zimno. Umyłam się, pomalowałam lekko i uczesałam włosy. Ubrałam się w to. Zeszłam na dół, do kuchni. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Zjadłam, talerz wrzuciłam w zmywarki i wyszłam do tego sklepu. Z uśmiechem na ustach, kroczyłam przez ulice i mijałam ludzi. Po 10 minutach spacerkiem doszłam do jakiegoś supermarketu. Weszłam do niego, wzięłam koszyk i ruszyłam na łowy. Wrzucałam do koszyka wszystko jak leci. Między innymi kilka paczek żelek (o tak, uwielbiam żelki), napoje, warzywa, owoce, detergenty itd. Po godzinie, gdy już wszystko miałam poszłam do kasy i zapłaciłam. Wyszłam ze sklepu z 4 dużymi siatami z zakupami. Szłam ulicą gdy nagle poczułam jak na kogoś wpadam. Przewróciłam się a moje zakupy rozwaliły się po całym chodniku. Popatrzyłam w górę i zobaczyłam chłopaka, który wyciągnął do mnie rękę aby mi pomóc wstać. Złapałam za nią i się podniosłam.
- Nic ci się nie stało? - spytał się mnie ten koleś.
- Nie, wszystko w porządku, tylko z moimi zakupami nie za bardzo - lekko się skrzywiłam.
- Bardzo cie przepraszam, śpieszyłem się i cię nie zauważyłem - powiedział skruszony.
- Nie no spoko, przecież to też moja wina. Nie patrzyłam gdzie idę - posłałam mu uśmiech.
- A tak w ogóle to Max jestem - wyciągnął rękę i się przedstawił. Obserwował moją reakcję. Zdziwiłam się no ale cóż różni są ludzie.
- Alicia, dla znajomych Ciara - uścisnęłam jego rękę.
- To może w ramach przeprosin dasz się zaprosić na kawę a później cię podwiozę do domu. Nie będziesz się męczyła z tymi zakupami. Co ty na to?
- Oczywiście czysto przyjacielsko. Jak by co mam dziewczynę - powiedział i puścił oczko.
- W sumie to nie mam nic do roboty, więc ok.
- No to chodźmy, tam za rogiem jest fajna kawiarnia. Serwują tam pyszne kawy.

Po drodze gadaliśmy sobie. Całkiem fajny ten chłopak, ale nie w moim typie. Weszliśmy do środka i zajęliśmy stolik przy oknie. Podszedł do nas kelner. Złożyliśmy zamówienie i zaczęliśmy rozmawiać.
- No to powiedz mi coś o sobie. Jesteś stąd? - zapytał.
- Nie, dopiero co się tu przeprowadziłam z przyjaciółką. Wcześnie mieszkałam w Chicago.
- No to fajnie. Jak będziesz chciała to mogę cię oprowadzić z moją dziewczyna Michelle trochę po Londynie . Na pewno się polubicie.
- Fajnie. Mi pasuje - uśmiechnęłam się.
Kelner przyniósł nam nasze zamówienia, więc zaczęliśmy pić kawę.
Spojrzałam na zegarek i się przeraziłam. Minęły jakieś 3 godziny odkąd wyszłam z domu. Kate mnie zabije.
- Przepraszam cię Max, ale muszę już lecieć. Przyjaciółka mnie zabije że mnie tak długo nie ma. Miałam iść tylko po zakupy a nie ma mnie już 3 godziny - powiedziałam.
- Ok. Fajnie mi się z tobą gadało. Dasz mi swój numer telefonu?
- Pewnie, daj telefon - wpisałam swój numer i oddałam mu telefon.
- Dobra, to chodź cie podwiozę - uśmiechnął się.
- Mógłbyś, naprawdę? - ucieszyłam się.
- No jasne, to dla mnie żaden problem - puścił oczko.
- W takim razie dzięki.
Max zapłacił za nas i wyszliśmy z kawiarni. Skierowaliśmy się do jego samochodu. Wsiadłam, zapięłam pasy, podałam adres i ruszyliśmy. Po 5 minutach byliśmy pod moim domem.
- Fajny dom - powiedział Max z uśmiechem.
- Dzięki, moja mama go projektowała. Dobra to na razie - przytuliałm go lekko i wyszłam z samochodu.
- No, cześć - poczekał aż wejde do domu i odjechał.

- Już jestem - krzyknęłam na wejściu. Ściągnęłam buty i poszłam do kuchni.
- No wreszcie! Kosmici cie porwali czy co?
- Oj, no straciłam poczucie czasu. Wybaczysz mi? - powiedziałam z udawanym przejęciem.
- No nie wiem, nie wiem czy zasłużyłaś? - zastanawiała się
- Mam żelki - wyszczerzyłam i podsunęłam jej siatki z zakupami.
- No niech ci będzie - rzekła. Tak jak myślałam, dla żelek jest w stanie zrobić wszystko...no prawie wszystko. Wypakowałyśmy wszystko i poszłyśmy do salonu. Włączyliśmy telewizor i szukałyśmy coś ciekawego ale jak na złość nic nie było. Zrezygnowane zostawiłyśmy na jakimś teleturnieju. Po chwili dostałam sms-a.

Cześć, to ja Max. Co słychać?

Hej, nic ciekawego. Nudyyy. Właśnie siedzę i oglądam jakiś nudny teleturniej xD A u ciebie?

Też nic ciekawego. Tak pomyślałem że może ty i Kate byście się ze mną i Michelle wybrały gdzieś na imprezę. Co wy na to?

Jasne. Na imprezę zawsze jesteśmy chętne ;) A kiedy?

No to super. To może przyjedziemy jutro po was gdzieś tak o 16:00? Pasuje wam?

Pewnie. To do zobaczenia. ;)

No na razie ;P


- Z kim ty tak romansujesz? - odezwała się Kate jak zwykle ciekawska.
- Z nikim nie romansuje - powiedziałam z oburzeniem. 
- Na zakupach poznałam takiego Max'a. Fajny koleś. 
- Uuu, no to widzę, grubo zaczęłaś... hahaha
- Gdzie tam, nie w moim typie. Z resztą ma dziewczynę. Właśnie nas zapraszają jutro na imprezę gdzieś na mieście. Zgodziłam się. 
- O to fajnie. W końcu kogoś poznamy. I tak nie ma co robić na razie więc luz. 
- Przyjadą po nas jutro koło 16:00
- Ok. A skąd oni w ogóle wiedzą gdzie mieszkamy? - zapytała ze zdziwieniem. 
- Max podwiózł mnie dzisiaj, żebym się nie męczyła z tymi zakupami. 
- O, no to widzę prawdziwy dżentelmen z niego - puściła oczko. 
- Dobra idę do siebie - wstałam z kanapy i ruszyłam na górę. 

Weszłam na facebooka ale nikogo nie było ze znajomych wiec się wylogowałam. Włączyłam muzykę i zaczęłam czytać książkę. Leniuchowałam tak ze 2 godzinki. Zanim się obejrzałam na zegarku była już 23:00 więc, odłożyłam książkę i poszłam się myć. Czyściutka i pachnąca położyłam się do łóżka i zasnęłam.

________________________________________________

Cześć, już drugi rozdział jest. Trochę się rozpisałam. Będę się starała żeby każdy rozdział był dość długi. Mam już 3 obserwujących. Bardzo się z tego cieszę ;P 
Nuta na dziś: Rihanna - Diamonds





czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział 1

Wysiadłam z taksówki i stanęłam przed naszym nowym domem. Zaparło mi dech w piersi. Nie wiedziałam że będzie aż tak piękny. Obok mnie stanęła Kate. Ona tak jak wytrzeszczyła oczy z zaskoczenia. Popatrzyłyśmy się na siebie i z wielkim wrzaskiem szczęścia uścisnęłyśmy się.
- Aaaaa, nie mogę w to uwierzyć! - omal się nie popłakałam. Oczywiście z radości.
- No ja też. Ale  dobra nie ma co się mazgaić. Chodźmy do środka - pociągnęła mnie za rękę w stronę domu.

W środku było jeszcze piękniej. Salon był naprawdę świetny. Bardzo spodobały mi się kolory. Obok była jadalnia z kuchnią. Wszystko ze sobą się fajnie komponowało. Na parterze była łazienka. Weszłam na górę i zobaczyłam wąski przedpokój. Na tym piętrze były 4 pokoje. Wszystkie miały na drzwiach nalepione tabliczki z napisem czy to pokój. Pierwsze drzwi po prawej prowadziły do pokoju Kate. Był nawet ładny ale dla mnie zbyt różowy. Kate na pewno się spodoba. Miała również swoją łazienkę. Naprzeciwko jej pokoju był pokój gościnny. Na pewno się przyda. Następnie drugi z lewej, obok Kate również był pokój gościnny. Na końcu korytarza po lewej stronie był mój pokój. Zapiszczałam z radości. Uwielbiam takie klimaty. Na jednej całe ścianie znajdowało się okno. Wieczorem będę siadać z kubkiem kakao przy nim i podziwiać piękne widoki. To jest wymarzony pokój wprost dla mnie. W pokoju były dwie pary drzwi. Jedne prowadziły do mojej własnej łazienki. Od zawsze chciałam mieć swoją łazienkę i nareszcie ją mam. W końcu będę mogła się zrelaksować po ciężkim dniu. Drugie drzwi były od garderoby. Normalnie jestem zachwycona. No ale koniec zachwycania się. Muszę się rozpakować. Zajęło mi to ponad 5 godzin. No cóż trochę tego miałam. Jak skończyłam była 19:25. Postanowiłam zadzwonić do rodziców. Przecież to oni ten dom zaprojektowali, więc trzeba im podziękować. Położyłam się na łóżku i wykręciłam numer do mamy.
- Hej mamo - przywitałam się
- Alicia! Wreszcie się odezwałaś. Myślałam już że coś się stało. Co tak długo nie dzwoniłaś? - prawie wykrzyczała do telefonu.
- Oj no przepraszam. Byłam strasznie zajęta. Dopiero co skończyłam się pakować i jestem padnięta. Najchętniej bym już poszła na spać.
- No tak. Teraz już rozumiem.Jak ci się podoba dom i pokój? Poznałaś już kogoś? A jak tam Katę? Jej też się podoba? A może zjedz kolację, pewnie głodna jesteś. -  mówiła tak szybko że ledwo ją zrozumiałam.
- Mamo powoli i jeszcze raz. Spokojnie. Bardzo mi się podoba cały dom. Jest urządzony super. jesteś po prostu genialna. Kate miewa się bardzo dobrze z reszta tak jak ja. W ogóle dzięki że zapytałaś - powiedziałam w żarcie. - Kolacje właśnie miałam sobie zrobić razem z Kate ale pomyślałam że najpierw zadzwonię do ciebie. A co do tego czy kogoś poznałam to chyba raczej jeszcze nie zdążyłam. Przecież jestem tu dopiero niecały dzień - odparłam prawie na jednym wdechu.
- No dobrze. To jak będzie się coś działo to dzwoń. Trzymaj się tam córciu - słyszałam jak cicho pochlipywała.
- Dobrze. Nie martw się. Jestem już dużą dziewczynką, dam sobie radę - uśmiechnęłam się lekko.
- Pa, kocham cię
- Pa, Ja też cię kocham.

Zeszłam na dół do kuchni z zamiarem zrobienia kolacji. W środku była już Kate.
- Heeeej - powiedziałam ziewając
- Hej. A co ty taka zmęczona?
- Rozpakowywałam się i trochę mi zeszło.
- No tak, racja. U ciebie to na porządku dziennym - parsknęła śmiechem.
- No wiesz ty co. Bez przesady. Wcale tak dużo ze sobą nie wzięłam - oburzyłam się.
 -Pewnie że nie. Jedynie 6 wielkich walizek - wystawiła mi język.
- Dobra, koniec tematu moich ciuchów. Trzeba zrobić jakąś kolację co ty na to?
- A ja na to jak na lato - parsknęłyśmy śmiechem. - Nie no może zrobimy spaghetti?
- Może być. A mamy wszystko co potrzebne?
- Na szczęście tak. Ale jutro będziemy musiały się przejść do pobliskiego sklepu i wszystko kupić.
Po godzinie kolacja była gotowa.
- Kate to weź wszystko pozanoś na miejsce a ja nam zaparzę ciepłej herbatki - powiedziałam i wstawiłam czajnik na gaz.
- Ok.
Zalałam kubki z herbatą i zaniosłam do salonu. Zjadłyśmy wszystko ze smakiem przy jakieś komedii.Była nawet fajna. Można było się pośmiać. Po filmie poszłam na górę do siebie. Włączyłam laptopa i zalogowałam się na facebooku. Popisałam trochę ze znajomymi ze starej szkoły i wylogowałam się.Wzięłam  piżamę i poszłam się umyć. Po pół godzinie wylegiwania się w wannie wyszłam. Umyłam i wysuszyłam włosy, przebrałam się w moją piżamę i położyłam się spać.

________________________________________________

Witam. Jest pierwszy rozdział. Trochę krótki i nic się nie dzieje ale to dopiero początek.Jak tam po świętach? Objedliście się? Bo ja tak ;)
Do napisania ;P

niedziela, 23 grudnia 2012

Prolog

Obudził mnie budzik. Na zegarku 5:40 a za oknem ciemno. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Ubrałam się w to. Zrobiłam lekki makijaż, luźnego koka i zeszłam na dół na śniadanie. Przy stole siedziała już moja mama, a na stole stały już moje ulubione naleśniki.
- Hej mamuś - powiedziałam i pocałowałam mamę w policzek.
- No hej córuś. Siadaj i zjedz śniadanie. Zrobiłam twoje ulubione naleśniki - posłała mi uśmiech.
- Wiem, wiem  dziękuję. A mała śpi?
- No przecież, że tak. Jest dopiero 6:00 rano.
- No widzisz a ja muszę wstawać o tak nieludzkiej porze. Kto to widział - powiedziałam z udawanym oburzeniem. Jednak zaraz wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Dobra, koniec gadania. Musze się już zbierać bo nie zdążę na samolot. - powiedziałam.
- Alicia, tylko błagam cię od razu do mnie zadzwoń jak dolecicie na miejsce ok? - powiedziała mama i posłała mi smutne spojrzenie.
- Jasne mamo, na pewno zadzwonię. Nie martw się, poradzę sobie, przecież nie będę tam sama, Kate ze mną jedzie. Zapomniałaś już?- puściłam jej oczko.
- No wiem ale i tak się martwię. Dobra leć już bo zaraz się całkiem rozkleję.
 Pożegnałam się z mamą i poszłam na górę po moje bagaże. Wyszłam przed dom i zadzwoniłam po taxówkę. Po 5 minutach przyjechała.
- Dzień dobry, proszę mnie zawieść na lotnisko - powiedziałam do kierowcy.
- Dzień dobry, już się robi - posłał mi uśmiech.
Po pół godzinie drogi byłam na miejscu. Zapłaciłam należną sumę i poszłam szukać Kate. Nagle ktoś złapał mnie za ramię. Obróciłam się i zobaczyłam moją zgubę.
- Boże, weź mnie tak nie strasz. Chcesz żebym na zawał ci tu zeszła? - uściskałam Kate.
- Sorry, nie chciałam - głupio się uśmiechnęła.
- No dobra, dobra wybaczam ci - powiedziałam z westchnieniem.
- Ojejku, jaka ty jesteś hojna normalnie, aż nie mogę w to uwierzyć - powiedziała i zaśmiałyśmy się.
Zabrałyśmy swoje bagaże i poszłyśmy na odprawę. Po wszystkim usiadłyśmy na swoich miejscach. Kate zaczęła czytać jakąś książkę, a ja założyłam słuchawki na uszy i odpłynęłam.

Obudziła mnie Kate, mówiąc że zaraz będziemy lądować. Poprawiałam się na siedzeniu i zaczęłam gadać z Kate aby zabić czas. Stewardessa powiadomiła nas że już jesteśmy na ziemi. Zaczęłyśmy powoli wychodzić. Gdy już wyszłyśmy, skierowałyśmy się po nasze bagaże. Na szczęście nie było z nimi żadnych kłopotów. Udałyśmy się na postój taksówek aby jedną złapać. Akurat była jedna, więc wsiadłyśmy i podałyśmy adres domu, który wynajmujemy. Jadąc minęłyśmy tabliczkę z napisem Londyn. No Alicia, zaczynasz nowe życie, nie pozwól aby koszmar powrócił... - pomyślałam.

________________________________________________

Witam, to moje pierwsze opowiadanie, dlatego bądźcie wyrozumiałe ;) Mam nadzieję że to co tu piszę spodoba się wam i będziecie je komentować. Rozdział pierwszy pojawi się dopiero po świętach, bo niestety nie będę miała czasu aby dodać coś nowego, bo mam mnóstwo rzeczy do zrobienia. Pozdrawiam :)

Pisane przy: The Wanted - I'll Be Your Strength

Bohaterowie

Alicia Smith

Alicia Smith to 18-letnia, szalona dziewczyna. Ma młodszą 4-letnią siostrzyczkę. Kocha ją bardzo i uwielbia się z nią bawić. Razem z Kate przeprowadza się do Londynu aby zacząć nowe życie i uciec od byłego chłopaka Kevina. Uwielbia chodzić na imprezy ze swoimi przyjaciółmi. Kocha tańczyć i nie wyobraża sobie bez niego życia. Wie że podoba się chłopakom ale nie wykorzystuje tego. Gardzi plastikami. Pewnego dnia na jej drodze stanie On i przewróci o 180 stopni jej poukładane dotąd życie.


Kate Wilson

 Kate Wilson to rówieśniczka Alicii i zarazem jej najlepsza przyjaciółka. Jest jej całkowitym przeciwieństwem więc może dlatego rozumieją się jak nikt inny. Ma starszą siostrę, która wyszła już za mąż i ma synka. Kate uwielbia zajmować się swoim małym chrześniakiem. Kiedy Alicia cierpiała przez Kevina była jedyną osobą, która pomogła jej stanąć na nogi. To ona wpadła na pomysł wyjazdu do Londynu. 


Kevin Stone

 
Kevin Stone to 18-latek. Były chłopak Alicii. Wszyscy myślą że to grzeczny, dobry, miły chłopak a tak naprawdę jest bydlakiem bez uczuć. Liczą się dla niego zabawa, alkohol i przelotne romanse. Za wszelką cenę chce znaleźć Alicię i skończyć to co zaczął. 


The Wanted

Nathan Sykes (19 l.), Max George (24 l.), Jay McGuiness (22 l.), Siva Kaneswaran (24 l.) i Tom Parker (24 l.)