środa, 30 stycznia 2013

Rozdział 9

Wstałam o 9. Wyspałam się choć poszłam późno spać. Dzisiaj nie miałam nic ciekawego do roboty, więc pomyślałam że w końcu wymyślę jakiś prosty układ taneczny dla mojej grupy. Tym bardziej, że chłopacy mają dzisiaj 2 wywiady, więc się nie zobaczymy. Co do mojego zespołu to jeszcze ich nie poznałam, ale to nie jest problem. Najpierw się ogarnę. Poszłam do łazienki, załatwiłam wszystkie poranne potrzeby i ubrałam się. Zobaczyłam przez okno, że jest dzisiaj typowa angielska pogoda. Nienawidzę kiedy pada, ale muszę się do tego w końcu przyzwyczaić. Związałam włosy w luźnego koka i zeszłam do kuchni zrobić sobie pyszne śniadanko. Zdecydowałam się na grzanki z serem. Do tego zrobiłam kawę, obowiązkowo z mlekiem. Innej nie piję. Jak już zjadłam i posprzątałam po śniadaniu, skierowałam się na górę do salki. Przez pół godziny szukałam fajnej piosenki. W końcu znalazłam. Do niej ułożyłam kroki. Trochę mi to zajęło, bo aż 4 godziny, ale opłacało się. Wyszedł naprawdę fajny. Położyłam się na podłodze i napiłam się wody. Rozmyślałam o tym jak moje życie zmieniło się po przeprowadzce do Londynu. Poznałam chłopaków i Nathana, ale również popsuły sie moje stosunki z Kate. Jest mi z tym bardzo źle. W pewnym sensie to jej zasługa, że ich poznałam, bo to ona wpadła na pomysł przeprowadzki. jednak to co się teraz z nią dzieje nie jest dobre. Wiem, że ten koleś ją w końcu zrani. Znam ten typ. Znudzi się nią i zostawi a ona będzie miała złamane serce. Nie chcę tego, ale ona w ogóle mnie nie słucha. Jest ślepo w nim zakochana. Martwię się o nią. No ale może powinnam to tak zostawić. Niech się przekona na swojej skórze. Może wtedy zrozumie dlaczego tak się jej teraz czepiam. Nie zamieniłyśmy ze sobą słowa już przez 2 dni. To staje się coraz bardziej męczące. Nad dalszym rozmyślaniem wyrwał mnie dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, ale numer nieznany. Po chwili namysłu odebrałam.
- Witam pani Alicio, mówi Jack Harris.
- Dzień dobry.
- Dzwonię, ponieważ mam dla pani wiadomość. Czy ma pani dzisiaj czas? Okazało się, że grupa została już skompletowana i możemy wcześniej podpisać wszystkie potrzebne dokumenty.
- Oczywiście. Jak najbardziej - uśmiechnęłam się do siebie. 
- To wspaniale. Niech pani przyjdzie do nas tak około 17. Pasuje pani godzina?
- Tak, tak, na pewno będę. Do widzenia.
- Do zobaczenia.
Szczęśliwa zakończyłam rozmowę i wstałam z podłogi. Wyłączyłam wieżę i wyszłam z salki. Skierowałam się do swojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic. Przebrałam się w to. Jeszcze miałam dużo czasu więc usiadłam przed telewizorem. Akurat leciała piosenka The Wanted - I Found You. Zaczęłam razem z nimi sobie śpiewać. Kiedy nadeszła solówka mojego miśka, to nie mogła oderwać od niego wzroku. Muszę przyznać że bosko wygląda w tym teledysku. Nie dziwię się że to ona gra kluczową rolę w nim. Nucąc tak sobie dostałam sms-a. O o wilku mowa.

Hej kochanie. Jak tam mija ci dzień? My jesteśmy już po jedynym wywiadzie. Za godzinę mamy kolejny. Jak skończymy to wpadniemy do ciebie. Kocham Cię ;*

Hej, u mnie w porządku. Zaraz idę ustalić wszystkie rzeczy do szkoły tańca. Przydzielili mi już grupę. Trzymaj za mnie kciuki ;) Będę na was czekała. Pozdrów chłopaków. Ja też Cię kocham ;*

Odpisałam mu i powoli zaczęłam się zbierać do wyjścia. Wrzuciłam do torebki telefon, portfel, błyszczyk i gumy do żucia. Założyłam buty i wyszłam z domu. Droga zajęła mi pół godziny. Weszłam do windy i pojechałam na 4 piętro do gabinetu mojego szefa. Zapukałam i po usłyszeniu pozwolenia, weszłam do środka. Pan Jack siedział przy swoim biurku i przeglądał jakieś papiery. Przywitałam się z nim i usiadłam na przeciwko. 
- Proszę, to są te dokumenty. Zapoznaj się z nimi i podpisz - wręczył mi kilka kartek. Zaczęłam czytać. Z tego co widzę to wszystko jest w jak najlepszym porządku, więc wzięłam długopis i maznęłam swój podpis.
- Gotowe - oddałam mu dokumenty z uśmiechem na ustach.
- Dobrze to może teraz przejdźmy do twojego wynagrodzenia. Zajęcia będzie pani prowadziła 2 razy w tygodniu. We wtorki i czwartki. Za każde zajęcia, dostanie pani 500 funtów, czyli miesięczna wypłata to 4000 funtów. Myślę, że nie jest to mało. Zgadza się pani ze mną?
- Jak najbardziej. Jestem pozytywnie zaskoczona. 
- Oczywiście za zajęcie jakiegokolwiek miejsca na podium w jakimś konkursie, równiez bedzie osobne wynagrodzenie, ale już dla całej grupy. Przystaje pani na takie warunki?
- Jasne. Ale proszę mi mówić po imieniu, bo czuję się staro - zwróciłam się do szefa. 
- Dobrze, w takim razie Alicio, mów mi Jack - wystawił rękę. Uścisnęłam ją z  uśmiechem.
- Dobrze, skoro formalności mamy za sobą to chodźmy, poznasz swoją grupę. 
Zadowolona poszłam za Jackiem. Weszliśmy do sali. W środku siedzieli już chyba wszyscy. Razem było ich ośmioro. 4 dziewczyny i chłopacy. Czyli grupa mieszana. To dobrze się składa. Bedzie więcej możliwości w układach. Podeszliśmy do nich i przedstawiłam się. 
- Cześć. Jestem Alicia Smith i będę waszą trenerką. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracowało. Od razu na wstępie mówię, że będę oczekiwać 150%  z was. Nie będzie taryfy ulgowej. A tak na marginesie już, to zwracajcie się do mnie po imieniu. 
Po mojej krótkiej przemowie, zobaczyłam na ich twarzach uśmiech, więc mogę chyba powiedzieć że się dogadamy. Jack zostawił nas samych, żebyśmy się lepiej poznali. 
- Ok. To może przedstawcie się po kolei - zwróciłam się do nich i usiadłam po turecku na podłodze. Reszta podążyła za mną. Gdy wszyscy już się przedstawili i opowiedzieli trochę o sobie, to umówiliśmy się na wspólne wyście do klubu. Bardzo fajni ludzie. Czuję że będzie mi się z nimi dobrze pracowało. Powymienialiśmy się jeszcze numerami telefonów i każdy poszedł w swoją stronę. Co do wieku, to jesteśmy w zbliżonym. Najstarszy jest Michael. Ma 21 lat, więc jest też starszy ode mnie. Ale to nic. Do domu doszłam na 21. Mam nadzieję, że chłopcy na mnie nie czekają jeszcze. Raczej by zadzwonili jakby coś. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Kate jak zwykle nie ma. No ale czego ja się mogłam po niej spodziewać. Zdążyłam tylko ściągnąć buty i usłyszałam jak ktoś wchodzi. Domyśliłam się że to chłopcy. Umówiliśmy się że będą wchodzić bez pukania. Odwróciłam się do nich przodem i zobaczyłam tylko Nathana, który biegnie na mnie z otwartymi ramionami. Wskoczyłam na niego i pocałowałam go. W końcu nie widziałam go prawie cały dzień. Zdążyłam się za nim stęsknić. Oplotłam nogi wokół jego bioder żebym nie padła. Reszta nie zwracając na nas uwagi, ominęła nas i poszła do salonu. Zeskoczyłam z Nathana i przytuleni do siebie weszliśmy chwilę po nich. 
- Chcecie coś do picia? - wysiliłam się na gościnność.
- Możesz zrobić mi herbatki, kochanie - wyszczerzył się Nath.
- A nie masz czegoś mocniejszego? - zapytał Tom. 
- No w sumie to mam piwko w lodówce - zastanowiłam się. 
- No widzisz? to mi się podoba - ucieszył się.
- Jakie chcesz? jabłkowe czy żurawinowe?
Słysząc to niemal  zakrztusił się własną śliną. Chłopcy wybuchli śmiechem. Nie mogli się powstrzymać ze śmiechu. Nathan razem z Jayem tarzali się po dywanie a Max i Siva wycierali już łzy ze śmiechu.
- Ale co...że jak? smakowe? - mina mu zrzedła. 
- Nie mam innego - odpowiedziałam wzruszając ramionami. 
- To ja może takim razie również poproszę herbatę. 
- Już się robi - odpowiedziałam. - a dla was co? - dodałam. 
- Ja bym się soku napił. Masz jakiś? - zapytał Max. 
- Jasne, ze mam. Pomarańczowe czy jabłkowe?
- Pomarańczowe - wyszczerzył się. 
- To nam też przynieś soku - krzyknął z oddali Siva z Jayem. Przytaknęłam tylko i poszłam do kuchni. Wstawiłam czajnik na gaz i wyjęłam z lodówki sok. Rozlałam do szklanek i zaniosłam chłopakom. Wróciłam do kuchni i czekałam aż zagotuje się woda. Stojąc tak, poczułam na karku delikatny pocałunek. Położył dłonie na moich biodrach. Zamknęłam oczy i mruknęłam z zadowolenia. Nathan obrócił mnie przodem do siebie i wpił się w moje usta. Pocałunek był przepełniony uczuciem i namiętnością. Każdy pocałunek z nim wydaje się być jak pierwszy. Oderwaliśmy się od siebie, bo woda czajnik zaczął gwizdać. Zalałam szybko kubki z herbatą, wzięłam z szafki ciastka i żelki i udaliśmy się do salonu. 
- Co robimy? Nudzi mi się?  -zrzędził Jay. 
- Może zagramy w butelkę? - rzucił pomysłem Max. 
Wszyscy zgodnie pokiwaliśmy głowami. Szybko poszłam do kuchni po pustą butelkę i wróciłam. Usiedliśmy na podłodze a w sumie to na dywanie w kółku. Po mojej prawej siedział Nath a po lewej Siva. 
- A na co gramy?
- Na pytania i zadania - wyrwał szybko Tom z głupim uśmieszkiem na twarzy. 
- Ok. To jako że jesteśmy u mnie, ja zaczynam - wystawiłam im język i zakręciłam butelką.
Butelka kręciła się tak przez dobrych kilka chwil i w koncu zatrzymała się na Tomie. O jak wspaniale. 
- No to, to co wybierasz? Pytanie czy zadanie?
- Jasne że zadanie - odpowiedział pewnie. 
- Ok. To w takim razie....może hmm....o już wiem. Rozbierz się do majtek, wyjdź przed dom, zatrzymaj się przy pierwszej napotkanej osobie i spytaj się jej czy masz fajny kaloryfer? - zaśmiałam się. Już sobie to wyobraziłam. Pozostali wybuchli śmiechem. Tom tylko wystawił nam język i zrobił co mu kazałam. Poszliśmy za nim oczywiście. Staliśmy w drzwiach. Tom stał na środku ulicy i trząsł się z zimna. Z daleka szła jakaś osoba. Tom zaczął się przygotowywać. Jak była już koło niego to okazało się że to jakaś starsza babcia. Popatrzył na nas z błagalna miną ale my nie odpuściliśmy. Po chwili zobaczyliśmy tylko jak babcia okłada Toma swoja torebką i krzyczy coś o zboczeńcu. Tom zaczął przed nią uciekać. Wbiegł do domu a my już  nie mogliśmy ze śmiechu. Ubrał się i usiedliśmy z powrotem w kółku. Graliśmy jeszcze tak z pół godziny, ale nam się znudziło. Włączyliśmy jakiś horror i zaczęliśmy oglądać. Wtuliłam się w Natha i oglądałam. Przy każdej strasznej scenie chowałam głowę w brzuch mojego chłopaka. Nawet nie poczułam kiedy zasnęłam. 

________________________________________________

Hej wszystkim! Przed wam kolejny rozdział. Następny powinnam dodać w sobotę albo niedzielę. Mam nadzieję że wam się podoba. Nie będę wam zanudzać. 
Pozdrawiam ;)

sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 8

- Myślisz, ze jeśli byś był tylko przyjacielem, pozwoliłabym ci na to? - również wyszeptałam. Nawet nie wiem czy usłyszał. Popatrzył na mnie z uśmiechem. Zbliżył się jeszcze bardziej i ponownie pocałował. Tym razem pewniej. Staliśmy tak na środku parkietu i nie zwracaliśmy uwagi na pozostałe osoby w klubie. Zatraciliśmy się w sobie. Nie mogłam w to uwierzyć. Całował tak wspaniale. Nie mogłam się od niego oderwać. Czułam że powoli kończy mi się powietrze. Otworzyłam oczy i spojrzałam na Nathana.
- Zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał z uśmiechem.
- Tak. - rzuciłam się na niego i mocno przytuliłam. Nathan podniósł mnie do góry i obrócił kilka razy. Zaczęłam się śmiać. Byłam w tym momencie najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Choć dosyć krótko znam Natha to wiem że to ten jedyny.
- Kocham Cię - powiedział i zatopił się w moich włosach.
- Ja Ciebie też -  odpowiedziałam i wtuliłam się w jego pierś. Przy nim czuję się bezpieczna. Wiem że kiedy jest obok mnie to nic złego mi się nie stanie. Dokończyliśmy taniec i wróciliśmy do stolika. Reszta jak zobaczyła że się przytulamy od razu skapowała co się stało. Po kolei zaczęli nam gratulować i mówić że oni od początku wiedzieli że tak będzie. Usiedliśmy a Tom poszedł po drinki. Bawiliśmy się tak do 2 w nocy. Zaczęliśmy się zbierać. Z całego naszego towarzystwa to tylko ja, Nathan i Siva byliśmy dosyć trzeźwi. Reszta to tak się schlała że ledwo co szli. Zamówiliśmy taksówkę i wyszliśmy na zewnątrz. Chłopcy przytrzymywali tych pijaków a ja stałam z boku i wypatrywałam samochód, który miał nas zawieźć do domu. Po chwili taksówka przyjechała, wpakowaliśmy się do środka i odjechaliśmy spod klubu. Po 5 minutach byliśmy pod domem chłopaków. Wszyscy wysiedli. Już miałam mówić kierowcy mój adres gdy Nathan spojrzał na mnie dziwnie.
- Kochanie, co ty robisz?
- Jak to co? Jadę do domu. Już jest późno - powiedziałam ze zdziwieniem.
- Nie wygłupiaj się. Zostań u nas. Nie będziesz po nocy sama wracała do domu.
Pociągnął mnie za rękę i wręczył pieniądze taksówkarzowi.
- Dziękujemy i życzymy dobrej nocy.
- Dobranoc - odpowiedział i odjechał.
Weszliśmy do domu. W kuchni paliło się światło. Weszliśmy do niej i zobaczyliśmy Sivę. Opierał się o kredens i pił wodę.
- Stary, ogarniesz tych pijaków?- rzucił z błagalną miną Nathan.
- Jasne. Idźcie do pokoju. Zajmę się nimi. - uśmiechnął się.
- Dzięki, jesteś wielki.
Ruszyliśmy po schodach do pokoju Natha. Ściągnęłam buty i położyłam się na łóżko. Byłam wykończona. Nathan położył się koło mnie i powiedział.
- To co, poczekaj tu a ja ci przygotuję kąpiel ok? - zapytał z uśmiechem.
- O, tak. Jesteś moim aniołem - odparłam z ulgą. Nathan na to zaśmiał się, pocałował mnie w czoło i skierował się do łazienki. Po chwili z niej wyszedł.
- Już gotowe. Możesz iść - rzekł do mnie. Posłałam mu tylko całusa i weszłam do łazienki. W środku pięknie pachniało. Rozebrałam się i weszłam do wany. Relaksowałam się tak dłuższą chwilę. Umyłam się, zmyłam makijaż i wyszłam. Wytarłam się ręcznikiem i owinęłam się nim. Uchyliłam lekko drzwi i zwróciłam się do mojego chłopaka.
- Skarbie, dasz mi jakąś koszulkę do spania?
- Już ci daję - krzyknął. Podszedł do swojej szafy, wyciągnął jakąś bluzkę i dał mi.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się i z powrotem wróciłam do łazienki. Przebrałam się w nią. Sięgała mi do połowy uda. Na szczęście miałam majtki. Wyszłam i skierowałam się do łóżka. Nathan wszedł po mnie się umyć. Położyłam się na łóżku i czekałam na mojego chłopaka. Jejku jak to fanie brzmi. Po kwadransie Nath wyszedł. Był w samych bokserkach. O matko. Ale on seksownie wygląda. Ta jego klata. Aż przegryzłam wargę. Mam nadzieję że tego nie widział. Uśmiechnął się i położył się koło mnie. Położyłam głowę na jego klacie a on swoją prawą ręką objął mnie w pasie.
- Dobranoc.
- Dobranoc.
I leżąc tak powoli zasnęliśmy.

Obudziło mnie łaskotanie. Leniwie otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego Nathana. Leżał na boku i smyrał mnie palcem po ramieniu.
- Dzień dobry śpiochu. Wyspałaś się?
- Heeeeej - ziewnęłam. - Wyspałam. Która to godzina? - dodałam po chwili. 
- 12. Jak się spało? - zapytał z uśmiechem.
- Wspaniale, bo miałam się do kogo przytulić - powiedziała zadowolona. - A ty od której nie śpisz?
- Od 10.
- Ojej, no to trzeba było mnie obudzić. Co ty tyle czasu robiłeś? - zdziwiłam się.
- E tam, nie nudziłem się. Patrzyłem jak słodko spałaś.
- Oooo, ale z ciebie romantyk - poczułam że robię się czerwona. Jeszcze się nie przyzwyczaiłam do tych jego komplementów na każdym kroku.Poleżeliśmy tak jeszcze chwilę i ubraliśmy się. Ja niestety musiałam się ubrać w to co wczoraj, bo przecież nie miałam żadnych ciuchów przy sobie. Zeszliśmy na dół na śniadanie. W jadalni już wszyscy byli. Usiedliśmy przy stole i wzięliśmy się do jedzenia.
- Cześć wszystkim - krzyknęliśmy.
- Ciszejjjjjj - usłyszeliśmy tylko jęki chłopaków.
- Trzeba było tyle nie pić - poklepałam Toma po plecach.
- Oj tam , oj tam. Nie codziennie się chodzi na imprezy - wydukał Jay.
- Jak dobrze że ja się tak nie spiłem - odetchnął z ulgą Nath. Siva mu przytaknął. Zjedliśmy i posprzątaliśmy po śniadaniu. Poszliśmy do salonu i włączyliśmy telewizję.
- Chłopaki mamy coś na dzisiaj zaplanowane? - zapytał Jay.
- Dzisiaj na szczęście nic, ale jutro mamy dwa wywiady - rzucił Max.
Popatrzyłam na zegarek i zdziwiłam się. Już dochodziła godzina 14.
- Chłopaki, ja się zbieram. Na 16 mam do pracy. Muszę się jeszcze ogarnąć - powiedziałam i wstałam z kanapy. Poszłam do przedpokoju. Ubrałam buty i wzięłam torebkę. Pożegnałam się z chłopakami i otworzyłam drzwi.
- Poczekaj, odprowadzę cię. - rzucił Nath. Zamknęłam z powrotem drzwi i poczekałam na niego. Wyszliśmy razem z domu i skierowaliśmy się do mnie. Szliśmy spacerkiem. Po drodze co chwilę się śmialiśmy. Doszliśmy pod dom i stanęliśmy.
- Pa, kochanie. Miłej i lekkiej pracy - powiedział Nath i mnie pocałował.
- Pa, dzięki.
Weszłam do domu i poszłam do siebie do pokoju. Wzięłam szybki prysznic. Pomalowałam się lekko i ubrałam. Uruchomiłam laptopa i zalogowałam się na facebooka. Posiedziałam trochę i wylogowałam się bo nie było nic ciekawego. Nim się obejrzałam to była 15:30 i trzeba było wychodzić do pracy. Nie spieszyłam się. Spacerowałam sobie. Pod kawiarnię doszłam w 20 minut. Miałam jeszcze 10 minut do rozpoczęcia mojej zmiany. Dzisiaj było mnóstwo ludzi. Był duży ruch. Prawie że nie wyrabiałam. Ale jakoś dałam radę. Była już prawie 22. zaraz kończę pracę. Jestem zmęczona i jedyne o czym teraz myślę to moje wygodne łózko. Podeszłam do ostatniego stolika. Przy nim siedział młody chłopak, nie wiem może rok młodszy ode mnie. Był z nim jakiś kolega. Cały czas czułam na sobie jego wzrok. Było to trochę wkurzające. Podeszłam do nich i powiedziałam żeby już się zbierali bo zaraz zamykamy lokal. Ten chłopak co tak na mnie patrzył, głupio się uśmiechnął i  powiedział
- Słodziutka, dasz mi swój numer?
Ale mnie wkurzył. Ja mu dam słodziutką.
- Chyba coś ci się pomyliło chłopcze.
- Oj, mała nie udawaj niedostępnej.
- Ty, mała to jest twoja pała, słodziutki - normalnie wytrącił mnie z równowagi. Jeszcze chwila i go walne. Ten co sidział obok wybuch śmiechem na moje słowa.
- Stary, ale ci pojechała - nie mógł ze śmiechu wytrzymać. Miałam jeszcze coś dodać ale ktoś mnie ubiegł.
- Młody odpuść sobie. Ona jest zajęta. - Odwróciłam się i zobaczyłam Nathana. Uśmiechnęłam się do niego. Podszedł i mnie objął.
- A teraz spadaj, bo zamykamy - rzucił jeszcze do niego.
Ten się zerwał i ze swoim kolegą co się dalej śmiał pośpiesznie wyszedł z kawiarni. Pocałowałam Natha i zaśmiałam się lekko.
- Mój rycerzu, co cie do mnie sprowadziło?
- Twój rycerz przyszedł po swoją królewnę i zabiera ją do domu.
- Mhhhmmm, poczekaj chwilkę, tylko przetrę stoliki. Szybko się z tym uporałam i zamknęłam kawiarnię. Nath złapał mnie za rękę i ruszyliśmy do mnie. Ponieważ już było doszyć chłodno, Nath dał mi swoją bluzę. Doszliśmy pod mój dom. Pożegnaliśmy się całusem i weszłam do domu. W salonie świeciło się światło. Siedziała tam Kate. Ominęłam ją i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kolację i ją zjadłam. Pozmywałam po sobie i poszłam się umyć. Wzięłam ze sobą piżamę. Ogarnęłam się szybko i przebrałam do spania. Weszłam do łóżka i po chwili z uśmiechem na ustach zasnęłam. 

________________________________________________

Nuta na dziś: The Script - Six Degrees Of Separation
Siemanko :D Dzisiaj taki słodki rozdział. Mam nadzieję że nie przesadziłam. Witam kolejnych dwóch obserwatorów ;) Już jest ponad 1200 wyświetleń. Dziękuję wam bardzo za wszystkie komentarze i wejścia. Mam nadzieję że będzie was jeszcze więcej.
Nie będę się rozpisywała. tylko jeszcze jedno pytanie xD Jak spędzacie ferie? Wyjeżdżacie gdzieś? Czy zostajecie w domu i leniuchujecie? Bo ja osobiście zaliczam się do tej drugiej grupy ;D
Pozdrawiam ;)

niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział 7

Budzik obudził mnie o godzinie 9 rano. Przeciągnęłam się i spojrzałam na kalendarz wiszący na ścianie. Od razu uśmiech zagościł na mojej twarzy. To już dziś chłopcy wracają. Nathan wraca. W wyśmienitym humorze zeszłam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Umyłam się, umalowałam i rozczesałam włosy. Owinięta w dość krótki ręcznik skierowałam się do mojej szafy. Oczywiście nie wiedziałam co na siebie włożyć. Z racji tego że dziś nie jest najcieplej zdecydowałam się na taki zestaw. Zeszłam na dół w poszukiwaniu czegoś do przegryzienia. Zaparzyłam sobie kawę i usiadłam przy stole w kuchni. Siedziałam tak i myślałam. Zdecydowałam że zrobię chłopakom pyszny obiad na przywitanie. Na pewno z chęcią zjedzą coś ciepłego i dobrego. Jestem pewna że tam w Los Angeles jedli same fast foody i inne tego typu jedzenie. Ale muszę iść na zakupy bo w lodówce pustka. Z zamyślenia wyrwała mnie Kate.
- A ty co tak siedzisz i dumasz? - usiadła koło mnie.
- Chłopcy dzisiaj wracają. W końcu zobaczę Nathana...i oczywiście resztę. - powiedziałam rozmarzona.
- No tak. Czego ja się po tobie mogłam spodziewać. - zaśmiała się.
- Idę zaraz na zakupy. W lodówce pustka a wpadłam na pomysł zrobienia obiadu dla chłopaków. Idziesz ze mną? - spytałam powoli wstając.
- Sorry, ale już się umówiłam z Mike'iem - powiedziała popijając swoją kawę.
- Kurczę, Kate ja rozumiem że to twój chłopak ale mogłabyś chociaż jeden dzień spędzić ze mną i chłopakami. Dzisiaj wracają. Kiedy my w ogóle spędziłyśmy jakoś czas? Cały czas latasz do tego Mike'a. - powiedziałam na jednym wdechu. Zdenerwowałam się na nią.
- Nie wymyślaj! Czemu nie możesz się cieszyć ze mną moim szczęściem?! Jesteś zazdrosna bo mam chłopaka a ty jesteś sama. Ten twój Nathan cię nie chce i wyżywasz się na mnie! - wykrzyczała mi prosto w twarz. Zastygłam w bezruchu. Jak ona mogła tak do mnie powiedzieć. Że ja jestem zazdrosna? No ona chyba oszalała.
- Jak mogłaś tak nawet pomyśleć? Zmieniłaś się. Zmieniłaś się ale na gorsze. To przez Mike'a. Kiedyś spędzałyśmy ze sobą mnóstwo czasu a teraz nie masz nawet dla mnie czasu. I ty się śmiesz nazywać moją przyjaciółką?! Zastanów się i przyjdź jak już zrozumiesz o co mi chodzi. - popatrzyłam na nią ze łzami w oczach i skierowałam się do pokoju. Normalnie nie wierzę. Co się z nią dzieje? Dobrze wie że nie powiem Nathanowi że go kocham bo nie chcę zepsuć naszej przyjaźni. Nie wybaczyłabym sobie tego gdyby przez moje uczucie wszystko się posypało. Z zepsutym humorem wbiegłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Poleciało mi kilka łez. Nie płakałam tylko po prostu leżałam i gapiłam się w sufit. Nigdy się tak jeszcze nie pokłóciłyśmy. Zawsze się wspierałyśmy we wszystkim. Może to jest trochę też moja wina. Może gdybym udawała że lubię tego Mike'a to wszystko byłoby dobrze? No ale ja tak nie potrafię. Zawsze mówię to co myślę. Dobra Alicia, przestań się rozczulać. Trzeba iść na zakupy. Ogarnęłam się trochę i byłam gotowa.

Wzięłam torebkę i wyszłam z domu. Skierowałam się do najbliższego supermarketu. Wzięłam wózek i ruszyłam pomiędzy półkami. Wrzucałam wszystko co będzie potrzebne. I tak w moim wózku znalazło się pełno owoców, warzyw, biały ser, ziemniaki, cebula, mąka i jeszcze klika innych produktów. Podeszłam do kasy i zapłaciłam za zakupy. Wyszłam z dwoma wielkimi siatami. Szłam powoli do domu. W tym momencie podjęłam decyzję ze muszę jak najszybciej zdać prawko jazdy i kupić sobie samochód. Przydaje się on miedzy innymi w takich sytuacjach. Na szczęście nie miałam tak bardzo daleko. Po chwili znalazłam się pod domem. Weszłam do kuchni i rozpakowałam zakupy. Włączyłam radio w kuchni i zabrałam się do gotowania. Zdecydowałam że pokaże chłopakom kuchnie polską i zrobię im pierogi ruskie. W końcu moja babcia pochodziła z Polski i jak byłam mała to nauczyła mnie je robić. Zrobiłam farsz i odstawiłam na bok żeby przestygł. Przez ten czas zagniotłam ciasto. Po godzinie jak farsz już wystygł, zaczęłam lepić pierogi. Nie powiem trochę czasu mi to zeszło.Ale przynajmniej nie myślałam o niczym tylko skoncentrowałam się na tym co robię. Po 1,5 godzinie skończyłam. Pozostało tylko je ugotować ale to dopiero jak chłopaki przyjdą. Teraz wzięłam się za deser. Pokroiłam  ananasa, kiwi, pomarańczę, grapefruita, gruszkę w kosteczkę. Oczywiście wcześniej je obierając. Wyciągnęłam z szafki 6 pucharków. Na początek dałam po 2 gałki lodów śmietankowych. Wrzuciłam pokrojone owoce polałam je bitą śmietaną, znów dałam owoce i znów bita śmietana. Na wierzch dałam po jednej wisience i polałam sosem czekoladowym. Wygląda apetycznie. Mam nadzieję że będzie również tak smakować. Desery wstawiłam do lodówki i padłam ze zmęczenia na kanapę. Spojrzałam na zegar. Wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia. Już w pół do trzeciej. Spokojnie, przecież to faceci. Na pewno się spóźnią. Jeszcze nie znam żadnego faceta co by przyszedł punktualnie. Nie śpiesząc się zaczęłam przygotowywać stół. Rozłożyłam sztućce i serwetki. Skończyłam. Wszystko jest gotowe. Usiadłam przed telewizorem i przełączałam co chwile kanały. Nic ciekawego nie ma w tej telewizji. Włączyłam jakąś stację muzyczną. Patrzę a tam The Wanted. Uśmiechnęłam się i zaczęłam oglądać teledysk do I Found You. Muszę przyznać że rzeczywiście chłopcy mają talent. Ta piosenka jest genialna. Podśpiewując sobie pod nosem tekst piosenki usłyszałam dzwonek do drzwi Spojrzałam na zegar a tam równo trzecia. Poszłam otworzyć. Za drzwiami nie stał nikt inny jak The Wanted. Wrzasnęłam zadowolona i rzuciłam się na nich. Ci się tylko zaśmiali. Wpuściłam ich do środka.
- Chłopcy, ale się za wami stęskniłam. Chodźcie tu do mnie - powiedziałam i rozłożyłam ręce. Uścisnęliśmy się wszyscy na raz. Myślałam że mnie zgniotą.
- Dobrze, już dobrze bo mnie udusicie- ledwo co wykrztusiłam. Wypuścili mnie i przeszlismy do salonu.
- Mam nadzieję że nic nie jedliście po drodze, bo mam dla was pyszny obiad - powiedziałam z usmiechem.
Jak tylko usłyszeli o jedzeniu to aż im oczy zabłyszczały. Chyba trafiłam z pomysłem.
- Ok. To usiądźcie do stołu a ja zaraz wam podam. Skierowałam się do kuchni. Wstawiłam wodę na pierogi i zaczęłam je gotować. Do kuchni chciał wejść Tom ale go wygoniłam. Ugotowałam wszystkie pierogi. Włożyłam każdemu na talerz i polałam smażoną cebulką. Skierowałam się do salonu i postawiłam przed każdym talerz. Popatrzyli tylko na siebie nie pewnie. Uśmiechnęłam się do nich. Zabraliśmy się do jedzenia. Popatrzyłam na chłopaków. Normalnie jedli aż im się uszy trzęsły. Co chwilę się przekrzykiwali.
- Ooo matko. Normalnie niebo w gębie - zachwycał się Max. Chłopcy go poparli.
- Jejku Alicia, co to w ogóle jest? - zapytał Nathan. - Jest pyszne. Jesteś naszą królową!
- Hahaha...cieszę się że wam smakuje - wyszczerzyłam się.
- Smakuje? To mało powiedziane. To jest po prostu coś niesamowitego. Jeszcze nigdy nie jadłem czegoś tak pysznego - zachwycał się Siva z Jayem.
- Dobra to teraz pora na deser - wyszczerzyłam zęby. - Zmieścicie? - dodałam po chwili.
- No jasne, dawaj go! Na deser zawsze się znajdzie miejsce - krzyknął Tom. Reszta się tylko zaśmiała. Po chwili przyniosłam pucharki z deserem. Chłopcy się od razu na nie rzucili. Nie mam pojęcia jak oni to zmieścili. Chociaż muszę powiedzieć że jak też się objadłam jak nigdy. Ukradkiem spojrzałam na Natha. Zajadał się tymi lodami aż się pobrudził. Cicho zaśmiałam się pod nosem.
- Dobra, to może teraz obejrzymy jakiś film? Bo ja szczerze mówiąc jestem pełny i mam ochotę walnąć się na ta sofie i leżeć - wystawił język Jay. Wszyscy mu przytaknęliśmy. Udaliśmy się na sofę i włączyliśmy jakąś komedię. Co chwile wybuchaliśmy śmiechem. Po zakończonym seansie chłopcy wpadli na pomysł pójścia do jakiegoś klubu się rozerwać. Zgodziłam się. Umówiliśmy się że oni pojadą do siebie się przebrać i wrócą po mnie. Chłopcy wyszli a ja ruszyłam na górę się przebrać. Po dłuższym zastanowieniu wybrałam to. Pomalowałam się od nowa i rozpuściłam włosy. Wzięłam torebkę i zeszłam na dół. Po chwili przyjechali chłopcy. Wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu. Po 5 minutach byliśmy pod znanym klubem. Już na zewnątrz było słychać muzykę. Zniecierpliwiona pociągnęłam chłopaków za ręce i weszliśmy do środka. Od razu poszliśmy na parkiet. Tańczyłam z każdym po kilka razy. Zmęczeni usiedliśmy przy stoliku i piliśmy drinki. Rozmawialiśmy, a w sumie to krzyczeliśmy żeby zagłuszyć muzykę. Po chwili do tańca poprosił mnie Nathan. Z uśmiechem się zgodziłam. Doszliśmy na parkiet i właśnie zaczęła się piosenka do wolnego. Popatrzyliśmy na siebie i uśmiechnęliśmy się. Nath objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Ja zarzuciłam swoje dłonie na jego szyję i tak się kołysaliśmy. Było mi tak dobrze w jego ramionach. Patrzeliśmy się cały czas w swoje oczy. Nagle głowa Nathana zaczęła się do mnie przybliżać. Wstrzymałam oddech. Bałam się tego co miało się zaraz wydarzyć, ale jednak pragnęłam tego. Zamknęłam oczy i podałam się chwili. Nasze usta złączyły się w pocałunku. Na początku całował mnie delikatnie jakby bał się że zaraz mu ucieknę. Jednak po chwili rozchylił moje usta swoim językiem i pieścił moje podniebienie. Z czasem pocałunek zaczął być coraz bardziej namiętny. Poczułam w brzuchu to przyjemne mrowienie, jakby latało tam stado motyli. Po dłuższej chwili Nathan oderwał się ode mnie. Złączył nasze palce i oparł swoje czoło o moje.
- Nie chcę być tylko twoim przyjacielem - wyszeptał patrząc mi prosto w oczy. Zatkało mnie. Nie wiedziałam co mam zrobić. Nie wiedziałam że on czuje do mnie to samo co ja do niego. Patrzyłam tak na niego cały czas a on stał ze strachem w oczach, niepewny co zrobię.

________________________________________________

Nuta na dziś: Jason Walker - Echo (kocham po prostu tą piosenkę <3)
Witam ;) Nareszcie dodałam rozdział. Już myślałam że mi się nie uda. W ogóle nie miałam czasu w tym tygodniu. Co chwilę jakieś kartkówki albo sprawdziany. Ale pociesza mnie jedynie myśl że jeszcze tylko tydzień i ferie!! O tak, już się nie mogę doczekać. Dziękuję wszystkim za miłe komentarze. Cieszę się że ktoś w ogóle te moje wypociny czyta :D
Co do rozdziału to w końcu macie wasz upragniony pocałunek ;) Mam nadzieję że wam się podoba.
W ferie powinnam dodawać częściej rozdziały z racji tego że będę mieć więcej wolnego.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania i komentowania ;)

sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział 6



Od naszego przyjazdu do Londynu minęły już niecałe 3 tygodnie. W kawiarni pracuję już na stałe. Bardzo mi się tam podoba. Atmosfera jest przyjemna, ludzie ciekawi a sama praca fajna i zarobki nie małe. Więc nic tylko się cieszyć. Pracuję tylko 3 razy w tygodniu także mam dużo czasu na inne rzeczy. Chłopcy tydzień temu pojechali do Los Angeles nagrać parę piosenek na nową płytę. Obiecali nam że będziemy mogły ją przesłuchać zanim ją wydadzą. Mają wrócić na 3 dni. Już się nie mogę doczekać. Muszę powiedzieć że zdążyłam się za nimi stęsknić. Od mojego spotkania z Nathanem cały czas piszemy ze sobą i rozmawiam w kółko. Jest niesamowity. Mimo że znamy się wszyscy razem dopiero niecały miesiąc to zaprzyjaźniliśmy się. Stali się dla mnie rodziną jedyną jaką tu mam zaraz po Kate. Z Michelle, Kelsey i Nareeshą byłyśmy już na wielkich zakupach. Dziewczyny są fajne. Złapałyśmy wspólny język.
Właśnie jestem w pracy i czyszczę stoliki. Za pół godziny zamykamy kawiarnię. Jest już 20:30. Cały dzień byłam na nogach. Jestem wykończona. Najchętniej to bym wzięła gorąca kąpiel i legła się na łózko. Kate pewnie jak zwykle nie będzie w domu. Znając ją to pewnie jest u tego swojego chłopaka. Czekaj...jak on ma? Chyba Mike. No tak...chyba wam nie mówiłam. Kate zaczęła się umawiać z jakimś chłopakiem. Poznała go gdzieś w klubie. Normalnie nie cierpię kolesia. Zdążyłam go niestety już poznać. Nie mam pojęcia jak Kate mogła w ogóle na niego spojrzeć. No dobra, umówmy się może jest przystojny,(chociaż znam przystojniejszych np. taki Nathan <3) no ale inteligencją to on nie grzeszy. Jeden z takich co włosy na żel, piękna buźka i kasa na koncie. Jeszcze żeby chociaż sam ją zarobił, no ale od czego ma się tatusia milionera. Dobra ale koniec o nim. Wreszcie skończyłam robotę i mogę iść domu. Poszłam do szatni się przebrać z uniformu i zawitałam do gabinetu szefa.
- Panie Marku, jaj już skończyłam. Wychodzę do domu. Dobranoc - pożegnałam się z szefem.
- Dobranoc. Alicio - uśmiechnął się znad dokumentów.
Wyszłam z Kawiarni i skierowałam się na przystanek. Poczekałam 5 minut i wsiadłam do autobusu. Po 10 minutach byłam w domu. Po drodze jeszcze wstąpiłam po zakupy na kolację bo znając życie lodówka jest pusta. Chciałam wejść do domu ale drzwi były zamknięte. Czyli jednak miałam rację. Kate nie ma w domu. Ściągnęłam buty i poszłam do kuchni zanieść siatki z zakupami. Wypakowałam wszystko do lodówki. Poszłam do łazienki i wzięłam relaksującą kąpiel. Leżałam tak w tej wannie z 1,5h. Aż woda nie wystygła. Wytarłam się i owinęłam ręcznikiem. Wsmarowałam w siebie balsam kokosowy i przebrałam w piżamę. Wzięłam książkę do ręki i zaczęłam czytać, bo nie chciało mi się jeszcze spać. Dopiero w pół do 23. Zmęczona dzisiejszym dniem, szybko zasnęłam. Obudził mnie telefon. Nawet nie patrząc kto dzwoni odebrałam.
- Haaalo? - powiedziałam i jednocześnie ziewnęłam.
- No cześć. Nie mów że cię obudziłem... - po drugiej stronie usłyszałam Natha. Od razu się przebudziłam.
- Hej. No dobra nie obudziłeś - zaśmiałam się. Nathan również się zaśmiał.
- I jak tam bez nas sobie radzicie? Tęsknisz chociaż trochę? - zapytał na raz.
- No gdzie tam...my bez was miałybyśmy sobie poradzić? - zapytałam ironicznie.
- Ale w temacie tęsknoty musiałabym to przemyśleć. Chociaż w sumie nie za bardzo. Wiesz wy nas zostawiliście... więc znalazłyśmy sobie nowych chłopców. Nie wiem czy kojarzysz może...One Direction się zwą - powiedziałam udając poważnym głosem.
- Przepraszam bardzo że co? - prawie że wykrzyczał do telefonu. Myślałam że zaraz się posikam ze śmiechu. Jego przerażony głos normalnie mnie rozwalił. W sumie podejrzewałam że taka będzie jego reakcja. Już nie chciałam się tak nad nim znęcać, więc zaśmiałam się do słuchawki.
- Hahahahaha...nie bój się...hahaha. Tylko żartowałam. Chociaż chciałabym zobaczyć teraz twoją minę - wyszczerzyłam się. Usłyszałam tylko jak wypuszcza powietrze z ust.
- No masz szczęście. Żeby mi to było ostatni raz! - pomimo że go nie widziałam jestem pewna że w tej chwili ma uśmiech na twarzy.
- Tak jest panie kapitanie! Gdzieżbym śmiała was wymieniać na jakiś chłopaczków. - powiedziałam poważnie.
- Dobra koniec tego dobrego. Mam świetną wiadomość! Jednak wracamy jutro. Skończyliśmy wcześniej niż planowaliśmy. Słysząc to bardzo się ucieszyłam, ale żeby mu dopiec jeszcze troszkę to oczywiście ciężko westchnęłam i powiedziałam
- Dla kogo dobra to dobra. Znowu się będę musiała z wami użerać - powiedziałam obrażona. W duchu się jednak śmiałam.
- No nie, znowu zaczynasz? Oj jak przyjadę to będę cię musiał nauczyć porządku. Tak cię załaskoczę że ci się odechce żartować!
- Ooo...już się boję - ironizowałam.
- Zobaczymy co będziesz mówiła jak wrócę. Niech ja cię tylko dopadnę w swoje ręce - zaśmiał się jak z filmów grozy.
- Dobra, dobra. Wierzę ci. A teraz powiedz mi o której będziecie na lotnisku w Londynie?
- Podejrzewam że gdzieś tak około 15:00. A co? Chcesz po nas przyjechać?
- No pewnie. Szczególnie jeżeli nie mam czym.
- Oj tam, oj tam. W takim razie czekaj na nas w domu. Wpadniemy do ciebie.
- Ok. Będę czekać. Pozdrów chłopaków.
- No nie wiem czy zasłużyli - zgrywał się.
- Nie marudź. Dobra, ja muszę kończyć pa!
- No do jutra.
Wyłączyłam się i poszłam do łazienki. Wykonałam wszystkie poranne czynności i ubrałam się. Włosy spięłam w luźnego warkocza. Jak dobrze że dzisiaj mam wolne. W końcu potrenuję sobie na salce. Ale to później. Kurczę, martwię się o Kate. Coraz bardziej oddalamy się od siebie. Nie spędzamy prawie w ogóle czasu razem. Nie mam pojęcia co robić. Nie słucha tego co do niej mówię o tym całym Mike'u. Zapatrzona jest w niego jak w ósmy cud świata. Mam nadzieję że w końcu przejrzy na oczy i go rzuci. Przecież jak chcę dla niej jak najlepiej. No ale koniec zamartwiania się. Pora na śniadanie. A w zasadzie obiad. Jest już 13 godzina. Nie wierzę że tak długo spałam. Zeszłam na dół, do kuchni. Po drodze oczywiście zahaczyłam o dywan. Ale dzięki mojemu refleksowi udało mi się wyjść z tego cało. Weszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę na oścież. Wypatrzyłam jajka, więc postanowiłam że na śniadanie zrobię sobie jajecznicę. Dawno jej nie jadłam. Zjadłam i wypiłam ciepłą herbatkę. Pomyłam naczynia i poszłam z powrotem na góre. Przebrałam się i ruszyłam na moją prywatną salę. Włączyłam muzykę i zaczęłam tańczyć. Całkowicie się wyłączyłam. Byłam w swoim świecie. To kocham najbardziej. Zapominam o wszystkich zmartwieniach. Potańczyłam tak jeszcze ze 3 godzinki. To jest to czego potrzebowałam. Poszłam się odświeżyć. Przebrałam się z powrotem w ubrania które miałam na sobie wcześniej. Wyszłam na miasto. Idąc tak przez chodnik, zobaczyłam ogłoszenie w sprawie zajęć tanecznych. Szukają młodej doświadczonej tancerki. do prowadzenia młodzieżowej grupy tanecznej. O w sam raz coś dla mnie. W kawiarni pracuję tylko 3 razy w tygodniu, więc miałabym czas uczyć. Będę musiała się tam do nich przejść i wszystkiego dowiedzieć. Żeby nie tracić czasu pójdę teraz. Spacerowałam tak sobie 15 minut aż doszłam pod wskazany na kartce adres. Spory budynek. Weszłam do środka i podeszłam do recepcji.
- Przepraszam, ja przyszłam w sprawie ogłoszenia o pracę nauczycielki tańca - zwróciłam się do recepcjonistki. Młoda dziewczyna uśmiechnęła się do mnie.
- Ah, tak. Rozumiem że chodzi pani o młodzieżową grupę hip hopową?
- Tak
- To w takim razie zapraszam panią do gabinetu prezesa. Wstała i zaprowadziła mnie pod właściwe drzwi. Zapukałam i po usłyszeniu proszę, weszłam.
- Dzień dobry. Nazywam się Alicia Smith. Znalazłam państwa ogłoszenie dotyczące nauczycielki tańca. Chciałam się spytać czy ta posada jest jeszcze wolna?
- Tak, jak najbardziej. Proszę, niech pani usiądzie. Jestem Jack Harris. Rozumiem że ma pani jakieś doświadczenie taneczne? - zapytał z uśmiechem.
- Tak, oczywiście. Tańczę od 10 lat. Specjalizuję się w hip-hopie, new age, dancehallu. No i przede wszystkim dobrze się dogaduję z młodzieżą bo w sumie sama prawie nią jestem - zaśmiałam się lekko.
- Tak. Rozumiem. Dobrze niech pani przyjdzie do mnie za tydzień, to podpiszemy wszystkie potrzebne dokumenty, ustalimy wynagrodzenie i przede wszystkim podpiszemy umowę.
- Na pewno przyjdę. Dziękuję bardzo za rozmowę. Do widzenia.
- Do widzenia.
Wyszłam w podskokach. Nie mogę uwierzyć że kolejne moje marzenie zaczyna się spełniać. Zawsze chciałam prowadzić zajęcia z tańca. Zadowolona skierowałam się do domu.

________________________________________________

Nuta na dziś: Cassie - Long Way 2 Go
Proszę, w końcu napisałam. Udało się!!! ;)
Widzę że rozkręcacie się z komentarzami. Oby tak dalej xD Dziękuję wszystkim którzy czytają moje wypociny i komentują je. Jesteście niesamowici. Wasze komentarze dają mi bardzo dużo. Jak na nie patrzę to mi się buźka sama uśmiecha. Witam oczywiście kolejnych obserwujących. Mam nadzieję że będzie was coraz więcej :) Do pocałunku głównych bohaterów musicie jeszcze troszkę poczekać. Możliwe że już w następnym rozdziale będzie taka sytuacja, ale nie obiecuję.;P
No dobrze, kończę bo się trochę rozpisałam.
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie.
Do napisania ;)

niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział 5

Już od 8 rano byłam na nogach. Panowie ze sklepu przywieźli rzeczy około 10. Dałam im po napiwku za pomoc i odjechali. Wzięłam się do roboty. Niestety chłopcy dzisiaj mi nie pomogą bo nagrywają piosenkę w studiu. No trudno, będę musiała sobie jakoś poradzić. Kate na pewno mi pomoże. Właśnie słyszę jak wyje pod prysznicem. Niestety to ona śpiewać nie umie. Odkurzyłam podłogę w pokoju na salę, umyłam podłogę zaczęłam wszystko ustawiać. Panowie już wcześniej zamontowali lustro na ścianie i zamontowali drabinki, także nie miałam z tym problemu. Zajęło mi to około 3 godzin. Oczywiście Kate mi pomogła. Spróbowała by nie. Pokój wyglądał mniej więcej tak ( tylko że ściany w pokoju były zielone a nie żółte). Postawiłam wielką wieżę stereo w rogu. Oprócz głośników przy wieży było jeszcze po jednym głośniku na każdej ścianie. Oczywiście przy wieży postawiłam 3 stojaki z moimi wszystkimi ulubionymi płytami. Trochę ich było. Zadowolona z efektu końcowego poszłam pod prysznic. Śpiewałam sobie pod nosem różne piosenki. Swoją drogą muszę kiedy poprosić chłopaków żeby mi zaśpiewali. Jestem ciekawa jak brzmią. Wyszłam z pod prysznica i owinęłam się w ręcznik. Skierowałam się do pokoju. Wzięłam bieliznę i ciuchy na dzisiaj i wróciłam do łazienki. Pomalowałam się lekko i rozczesałam włosy. Ubrałam się w to co sobie przyniosłam. Schodząc po schodach myślałam o tym że chyba muszę znaleźć jakąś pracę. Przecież nie będę żerowała na rodzicach. Później pójdę poszukać. Może akurat coś znajdę. Przy okazji pójdę na zakupy. Przydałoby się kupić jakiegoś ciucha albo coś. Wzięłam portfel, komórkę i klucze w torebkę i wyszłam z domu uprzednio informując o tym Kate. Dotarłam do centrum handlowego. Od razu rzuciłam się w wir zakupowego szaleństwa. Kupiłam 4 bluzki, krótkie szorty, trzy pary rurek 1, 2, 3, i fullcapa. Zadowolona z zakupów udałam się do domu. Szłam ulicą słuchając muzyki na iPodzie. Nagle mignęło mi przed oczami ogłoszenie pracy. Podeszłam bliżej do słupka i przeczytałam. Poszukiwali kelnerki do kawiarni znajdującej się  niedaleko domu. Zerwałam karteczkę z adresem i ruszyłam w drogę. Po chwili byłam na miejscu. Weszłam do środka. Przytulna ta kawiarnia. Podeszłam do barmanki.
- Cześć, ja przyszłam w sprawie pracy. Przeczytałam że poszukujecie kelnerki - zwróciłam się do dziewczyny za ladą.
- Cześć, tak to prawda. Poczekaj chwilkę zawołam szefa - uśmiechnęła się do mnie. Poczekałam chwilkę i po chwili podszedł do mnie starszy mężczyzna. Wyglądał tak na po 40.
- Witam, Mark Randall, szef tej kawiarni - przywitał się i podał mi rękę.
- Dzień dobry, Alicia Smith - uścisnęłam jego rękę.
- Słyszałam że szuka pan kelnerki. Chciałabym zgłosić swoją kandydaturę. Popatrzył na mnie.
- Umiesz się posługiwać automatem do espresso? - zapytał.
- Oczywiście. - odparłam z uśmiechem.
- Masz ukończone 18 lat?
- Tak w tym roku. Bardzo mi zależy na tej pracy.
- No dobrze zatrudnię cię na okres próbny. Jak po 2 tygodniach będziesz dawała sobie radę to zatrudnię cię na stałe - uśmiechnął się
- Dziękuję bardzo - ucieszyłam się. Z tego zadowolenia prawie go wyściskałam.
- Od kiedy mogę zacząć?
- Przyjdź w poniedziałek na 9 rano. Dziewczyny dadzą ci uniform i wszystko ci wytłumaczą.
- Ok. Będę punktualnie. To do widzenia - pożegnałam się.
Tak! Mam pracę. Trzeba to opić. Kupiłam butelkę szampana i skierowałam się do domu. Weszłam do środka wołając już od progu Kate. Dziewczyna zbiegła po schodach.
- Znalazłam pracę - krzyknęłam zadowolona.
- To świetnie. A gdzie?
- Będę kelnerką w takiej fajnej kawiarni niedaleko. Na razie na okres próbny ale jak dam radę to zatrudni mnie na stałe. - wyszczerzyłam się.
- No to gratulacje - przytuliłyśmy się.
- Musimy to opić. Kupiłam szampana - puściłam jej oczko.
Dziewczyna zaśmiała się tylko i poszła po kieliszki. Posiedziałyśmy i powspominałyśmy stare czasy. Siedziałyśmy tak ze 3 godzinki jak nie dłużej. Pozbierałyśmy wszystko i poszłyśmy do siebie do pokoi. Umyłam się, przebrałam w piżamę i wskoczyłam do łóżka. Wzięłam książkę i zaczęłam czytać. Już pod koniec oczy zaczęły mi powoli opadać więc odłożyłam ją i poszłam spać.

Wstałam o 10 rano. Już dzisiaj mam spotkanie z Nathanem. Już się nie mogę doczekać. Poszłam się odświeżyć. Ubrałam się w taki zestaw. Pomalowałam się i włosy zaplotłam w luźnego warkocza. Zjadłam śniadanie i wypiłam sok pomarańczowy. Popsikałam się ulubionymi perfumami, usiadłam przed telewizorem i czekałam na Nathana. Po 10 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek. Równo 12. Widzę że punktualny z niego facet. Podeszłam i otworzyłam drzwi. Za nimi stał Nathan z jedną długą różą.
- Hej. Proszę to dla ciebie - powiedział i wręczył mi kwiatka.
- Hej, wejdź. Dziękuję jest śliczny - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek. Ten się na to uśmiechnął. Wpuściłam go do środka.
- Poczekaj chwilkę, włożę kwiatka do wazonu.
- Ok.
Wlałam do wazonu wodę i włożyłam różę. Zaniosłam ją do siebie do pokoju, wzięłam torebkę i zeszłam na dół. Nathan siedział na fotelu. Jak mie zobayzł to wstał i podszedł.
- Możemy iść - uśmiechnęłam się do niego.
- No to w drogę.
Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do kawiarni. Po drodze rozmawialiśmy o wszystkim. Cały czas mnie rozśmieszał. Myślałam że się popłaczę z tego śmiechu. Dotarliśmy w końcu na miejsce. Usiedliśmy w kącie. Zamówiliśmy po jednym ciastku i kawie.
- To opowiedz mi coś o sobie - skierował się do mnie.
- Ale co?
- Wszystko - wyszczerzył się.
- No to nazywam się Alicia Smith. Mam 18 lat. Dopiero co się przeprowadziłam z Kate tu do Londynu. Wychowałam się w Nowym Jorku. Mam młodszą siostrzyczkę. Jest cudowna. Mój ojciec zmarł jak miałam 10 lat. Miał raka. Długo się nie mogłam z tym pogodzić. Byliśmy bardzo zżyci. No to tak w skrócie o mnie. Teraz twoja kolej - uśmiechnęłam się.
- Przykro mi z powodu twojego ojca. Na pewno był wspaniałym człowiekiem - złapał mnie za rękę.
- Tak. Rzeczywiście. Był cudownym ojcem - uśmiechnęłam się na myśl o nim.
- No ale teraz ty opowiadaj o sobie - dodałam.
- No więc, jak wiesz nazywam się Nathan Sykes i jestem w zespole The Wanted. Uwielbiam śpiewać. Gram też na gitarze i pianinie. Mam młodszą siostrę Jessicę. Ma 16 lat. Wychowałem się w Gloucester. No to chyba wszystko - uśmiechnął się. Chwilę jeszcze posiedzieliśmy i pogadaliśmy. Opowiadał mi jak to jest być w zespole, co robią i w ogóle różne śmieszne historie dotyczące zespołu.
- Co powiesz na spacer? - zapytał Nath.
- Jasne, z przyjemnością.
Nathan wstał i podszedł do kasy aby zapłacić. Po chwili wyszliśmy i udaliśmy się do parku. Spacerowaliśmy tak jeszcze chwilę.
- Może pójdziemy jeszcze na jakiś film do kina?
- Ok. Możemy iść. Prowadź - uśmiechnęłam się.
Pociągnął mnie za rękę i poszliśmy do kina. Na miejscu wybraliśmy jakiś horror. Szczerze mówiąc nie za bardzo chciałam iść na horror bo będę się bała ale w koncu od czego mam Natha? Zajęliśmy miejsca i zaczął się seans. Na początku nie był straszny, jednak później się rozkręcił. W pewnym momencie to aż się wzdrygnęłam gdy w filmie jakiś koleś odrąbał chłopakowi głowę. Nathan widząc to przytulił mnie do siebie. Wtuliłam się do niego. W jego ramionach czułam się bezpiecznie. Było mi tak przyjemnie. Siedzieliśmy już tak do końca filmu. Po seansie wyszliśmy na powietrze.
- Podobało ci się - zapytał z uśmiechem.
- Pewnie, no może oprócz tej jednej sceny - odparłam i na myśl o tym ponownie się wzdrygnęłam. Chłopak zaśmiał się i mnie objął.
- Przy mnie nic ci nie grozi. Jestem twoim księciem na białym koniu, który cie ochroni - puścił mi oko.
- Ja momentalnie wybuchnęłam śmiechem.
- Osz ty! Ze mnie się będziesz śmiała? Tak? No to lepiej uciekaj bo jak cię dorwę to będzie po tobie! - powoli zbliżał się do mnie z szatańskim uśmieszkiem. Ja widząc to zaczęłam uciekać. Ganialiśmy się tak parę minut aż w końcu złapał mnie w pasie i podniósł do góry. Zaśmiałam się. Postawił mnie na ziemi i zaczął gilgotać. Ludzie się na nas patrzeli jak na jakiś nienormalnych, którzy uciekli z psychiatryka.
- hahaha, prze...przesta...hahah...przestań - ledwo wydusiłam.
- przeproś - powiedział z uśmiechem.
- hahha....przepr...przepraszam...hahaha
- I powtarzaj za mną: Mój kochany Nathanie. Jesteś moim wyśnionym księciem z bajki na białym koniu - wyszczerzył się do mnie.
- Nie ma mowy! Chyba śnisz! - zaśmiałam się.
- No to w takim razie nie pozostaje mi nic innego jak zagilgotać cię na śmierć - i znowu się na mnie rzucił.
- Aaaa...hahaha. Dobra już dobra. Powiem to - powiedziałam ze śmiechem.
- Ty mój kochany Nathanie. Jesteś moim wymarzonym księciem z bajki.
- No i tak ma być - zaśmiał się i wystawił mi język.
- Chodź odprowadzę cię do domu bo późno się robi.
Ruszyliśmy w drogę. Powoli sobie spacerowaliśmy. Nathan widząc że przechodzi mnie dreszcz zarzucił mi na ramiona swoją bluzę. Ja się tylko do niego uśmiechnęłam i podziękowałam. Po 15 minutach byliśmy już pod moim domem.
- Dziękuję. Świetnie się dzisiaj bawiłam - powiedziałam do Nathana.
- To ja dziękuję że zgodziłaś się na to spotkanie - uśmiechnął się.
- Proszę to woja bluza - ściągnęłam z siebie i mu ją oddałam.
- Spotkamy się jeszcze?
- Pewnie. Jeżeli obydwoje będziemy mieć czas, to z chęcią.
- No to spadam, bo już późno.
- No to trzymaj się do zobaczenia - pochyliłam się i dałam mu buziaka w policzek. Zaczerwieniłam się lekko i poszłam do drzwi. Jak je otwierałam to obróciłam się. Nathan stał na chodniku i trzymał się za policzek. Uśmiechnął się i poszedł do siebie. Ja weszłam do domu i zamknęłam za sobą drzwi. Oparłam się o nie plecami, zjechałam na dół, zamknęłam oczy i rozmarzyłam się. Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą Kate. Stała i się ze mnie śmiała. Szybko wstałam z podłogi i już miałam iść kiedy usłyszałam jak do mnie mówi.
- No to widzę rzeczywiście cię wzięło. Zakochałaś się!! - podbiegła do mnie.
- Tak. Chyba... tak - uśmiechnęłam się na wspomnienie dzisiejszego dnia.
- Aaaa!!! To wspaniale. Ciesze się z tobą. - wrzasnęła dziewczyna.
Zaśmiałam się tylko i ruszyłam na górę. Poszłam pod prysznic. Przebrałam się w piżamę i rzuciłam na łóżko. Przed oczami cały czas miałam uśmiechniętego Nathana. Zasnęłam z uśmiechem na ustach.

________________________________________________

Nuta na dziś: Ne-Yo - Forever Now
Cześć!! Przed wami rozdział 5. Mam nadzieje ze się wam spodoba. Jak widzicie Alicia i Nathan mają za sobą pierwsze spotkanie sam na sam ;D
Mam już 6 obserwujących i ponad 400 wejść. Jestem bardzo szczęśliwa.
Jeszcze jak byście komentowali moje opowiadanie to byłabym w siódmym niebie ;)
Cóż nie będę zanudzać.
Zapraszam do czytania i komentowania!!!
Pozdrawiam ;P

wtorek, 1 stycznia 2013

Rozdział 4

Dojechałyśmy na miejsce po 10 minutach. Weszłyśmy do domu zmęczone jak nigdy. Poszłam do kuchni napić się czegoś bo strasznie mnie suszyło. Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam sok grejpfrutowy. Mmmm mój ulubiony. Wpadłam na pomysł żeby zrobić sobie dzisiaj z Kate babski wieczór. Tylko pójdę najpierw się umyć. Poszłam do pokoju, wzięłam ze sobą piżamę i poszłam do łazienki. Szybko się wykąpałam, zmylam makijaż i rozczesałam włosy. Wzięłam telefon i poszłam do pokoju Kate.Zapukałam lekko i czekałam aż mi otworzy.
- Kate, masz może ochotę na babski wieczorek? - zapytałam z uśmiechem już na wejściu.
- Ooo, no pewnie. Dawno go nie robiłyśmy - ucieszyła się dziewczyna.
- Ok. To ja pójdę do barku po winko a ty włącz film.
- Ok. I ruszyłyśmy na dół. Znalazłam dwie butelki dobrego czerwonego wina. Wzięłam pod pachę dwa kieliszki i poszłam do salonu. Kate w tym czasie zasłaniała rolety. Usiadłyśmy na sofie i włączyłyśmy film.
- Jaki film? - zapytałam.
- "Szkoła Uczuć" - krzyknęłyśmy w tym samym czasie i zaśmiałyśmy się. Na każdym naszym takim spotkaniu oglądamy ten film. Można powiedzieć że to już taka nasza tradycja. Polałam nam winko i wyłożyłyśmy się wygodnie. Oczywiście w momencie kiedy Jamie mówi Landonowi o swojej chorobie, my płaczemy jak bobry. Ten film to zdecydowanie jeden z moich ulubionych. Już jak film się skończył zaczęłyśmy plotkować.
- Jejku, chciałaby kiedyś się tak zakochać. Znaleźć tego prawdziwego, dla mnie idealnego faceta. Tylko koniecznie ze szczęśliwym zakończeniem - powiedziałam wzruszona, wycierając oczy w chusteczkę.
- No, ja też. Ale nie martw się na pewno jeszcze takich znajdziemy. - odpowiedziała z uśmiechem.
- Coraz mniej w to wierzę. Wiesz po tym wszystkim z Kevinem boję się zaufać jakiemukolwiek chłopakowi.- powiedziałam przygnębiona.
- Dasz radę. Jak spotkasz tego jedynego będziesz wiedziała że jemu możesz zaufać. Serce ci podpowie - puściła do mnie oczko.
- Dzięki kochana. Ty to wiesz jak mnie podnieść na duchu. Uścisnęłam ją mocno. Siedziałyśmy jeszcze tak chwilę.
- Swoją drogą to fajny ten Nathan - powiedziała Kate. Ja słysząc jego imię, zaczerwieniłam się lekko.
- Tak, rzeczywiście fajny. - odparłam udając obojętną.
- Ciekawe czy chciałby się ze mną umówić. Jak myślisz? - zapytała mnie. Ja słysząc to prawie wyplułam wino, które w tym czasie piłam. Zatkało mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Yyy...nie wiem...yyyy...chyba t- dziewczyna jednak nie dała mi skończyć, bo wybuchła śmiechem. Nie mogła się powstrzymać. Prawie się tarzała po tej kanapie.
- Hahahha, wiedziałam że tak zareagujesz, hahah - śmiała się dziewczyna. Po chwili się uspokoiła.
- Przyznaj, spodobał ci się - dodała Kate z tą swoją pewną miną.
- ale, ja przecież....pfff no wiesz ty co że on? - udawałam głupią, choć dobrze wiedziałam że dziewczyna nie da się nabrać. Popatrzyła na mnie spod byka. Westchnęłam ze zrezygnowaniem.
- Och, no dobra, dobra. Podoba mię zadowolona jesteś? - spytałam.
- Z resztą to nie ma żadnego znaczenia. On na pewno nie zwrócił na mnie uwagi. On jest przecież gwiazdą, śpiewa, ma mnóstwo fanek. Czemu miałabym go zainteresować? Pewnie nie pamięta już nawet mojego imienia. - zaczęłam nadawać, co tylko ślina przyniosła mi na język.
- No co ty, przestań. Ty jemu też się spodobałaś. Nie widziałaś jak na ciebie patrzył? Jakby anioła zobaczył.
- Sorry, jak miałaś zobaczyć, jak przecież sama się w niego wpatrywałaś jak zahipnotyzowana - zaśmiała się. Ja tylko się lekko zawstydziłam. Skończyłyśmy ten temat i zaczęłyśmy następny. Cały czas byłam zamyślona.
- To były jego oczy - wyrwało mi się. Kate popatrzyła niezrozumiale na mnie.
- No ten chłopak z mojego snu. Wszystko na to wskazuje że to był właśnie Nathan - powiedziałam cicho.
Dziewczyna się uśmiechnęła.
- No to jeszcze lepiej. To przeznaczenie - poruszała brwiami.
Nie zdążyłam się odezwać bo usłyszałam jak dostałam smsa. Wyświetlił mi się nieznany numer. Postanowiłam sprawdzić o co chodzi. Otworzyłam wiadomość:

Cześć Alicia, tu Nathan. Co u ciebie słychać? Przepraszam jeśli cię obudziłem ;)

Jak tylko przeczytałam wiadomość, to się zdziwiłam. Nawet bardzo. Pokazałam go Kate. Dziewczyna jak tylko to zobaczyła to na jej ustach zawitał uśmiech.
- No a nie mówiłam? Odpisz mu, szybko! - powiedziała podekscytowana.

Hej, nie obudziłeś :) Siedzimy razem z Kate i sobie plotkujemy ;P A co u ciebie? Skąd w ogóle masz mój numer?

Odpisałam i czekałam na odpowiedź. Po chwili już migał mi telefon. 

No to się cieszę ;) U mnie tez spoko. Właśnie z chłopakami oglądamy film xD A co do numeru to wziąłem sobie od Max'a kiedy nie widział ;P

Oj nie ładnie tak grzebać w komórce kolegi bez pytania :D 

E tam, to będzie nasza słodka tajemnica ;) No chyba że mnie wydasz :(

Pomyślę nad tym xD 

To w ramach przekonania cię żebyś tego nie robiła zapraszam cię na pyszną kawę z ciastkiem ;) Przy okazji lepiej się poznamy :D Same pozytywy. Co ty na to?

No nie wiem. A kiedy dokładnie? Bo wiesz, muszę sprawdzić w swoim kalendarzu czy znajdę dla ciebie czas ;P

Ah, no tak ;) Więc może w sobotę o 12:00?

No, ewentualnie cię wepchnę. Niech będzie ;)

No to super :D Będę po ciebie równo o 12.

Pisaliśmy tak jeszcze z pół godziny. Cały czas się uśmiechałam do siebie. Później poszłam do siebie, ustawiłam budzik na 9 rano i położyłam się spać.

Tymczasem u chłopaków:
Chłopacy siedzieli w salonie i oglądali film. Wszyscy byli pochłonięci filmem i wpatrywali się w telewizor z zainteresowaniem. No może oprócz Nathana. Chłopak pisał cały czas na telefonie. W ogóle się nie interesował lecącym horrorem. W pewnej chwili Tom zwrócił uwagę na Nath'a. 
- Ty młody co ty się tak szczerzysz do telefonu? - zapytał zaciekawiony. Reszta słysząc to z uwagą patrzyli na nich. Nathan oderwał się od telefonu i spojrzał na chłopaków. 
- Wcale się nie szczerze - powiedział z oburzeniem. 
- Z kim tak zawzięcie piszesz? Pochwal się - ponaglał go Max. 
- Z Alicią. Umówiłem się z nią na sobotę. Także chłopaki, sorry ale będziecie musieli sobie poradzić ten jeden dzień beze mnie - powiedział udając smutek. 
- Uuuu, szybki jesteś - chłopacy się zaśmiali. 
- Swoją drogą patrzyłeś się na nią jakbyś ducha zobaczył - Jay się odezwał. 
- Oj weźcie się ode mnie odczepcie. Kurde to już nawet z koleżanką się spotkać nie można. No ja nie wiem. Z kim ja mieszkam - powiedział i poszedł do siebie do pokoju. 
Zasypiając miał przed oczami Alicię. Jej uśmiech. Chłopak już nie mógł się doczekać spotkania. Dla niego była piękna. 
Mam nadzieję że ma również ciekawą osobowość. Chociaż z tego co pisaliśmy to można wysunąć wnioski że jest super, dziewczyną. I przede wszystkim otwartą na nowe znajomości. Zobaczymy co będzie dalej.
Z takimi myślami udał się w krainę snu. 

Z powrotem u Alicii:
Obudził mnie budzik. Wstałam w wyśmienitym humorze. Podśpiewując skierowałam się do łazienki. Załatwiłam wszystkie potrzeby. Zdecydowałam się że ubiorę w ten zestaw. Pomalowałam się lekko i włosy związałam w kucyka. Zjadłam szybko śniadanie i poszłam obudzić Kate. Wczoraj zanim usnęłam wpadłam na pomysł żebym urządziła sobie w domu salkę do tańca. Przecież w domu jest jeszcze jeden pusty pokój na parterze. Jest bez okien więc idealnie nadawał by się na taką salę. A ja w końcu miałabym gdzie sobie poćwiczyć. Z takim nastawieniem zapukałam do Kate.
- Kate? Śpisz? - krzyknęłam do niej.
- Nie a co?
- Pójdziesz ze mną do centrum? Postanowiłam że wykorzystam ten pokój co jest pusty i zrobię z niego salkę do tańca.
- Ok. Fajny pomysł. To poczekaj chwilkę. Ja zaraz zejdę i pójdziemy. 
- Spoko. Będę czekała na dole w kuchni. 
Po chwili zeszła Kate i wyszłyśmy z domu. Skierowałyśmy się w kierunku galerii. Po 10 minutach dotarłyśmy na miejsce. Rozglądałyśmy się, pochodziłyśmy również po sklepach z ciuchami. Bez tego by się nie obyło. Po 5 godzinach miałam wybrane farby, wielkie lustro na całą ścianę i wszystko co potrzebne. Dobrze że  zostały mi pieniądze od mamy to akurat wystarczyło na urządzenie tej salki. Zmęczone udałyśmy się na kawę do kawiarni. Posiedziałyśmy i zwinęłyśmy się do domu. Panowie ze sklepu powiedzieli że przywiozą wszystko jutro. Więc muszę dzisiaj pomalować pokój. Zajmę się tym sama. Nie potrzebuję do tego fachowca. Do domu wróciłam skonana. Ale wciąż miałam znakomity humor. Bardzo się cieszyłam na tą salę. Zawsze chciałam taką mieć w domu i wreszcie się to spełni. Było dopiero po trzynastej, więc wypiłam herbatę i wzięłam się za malowanie. Kate mi pomagała. Po godzinie usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Odłożyłam wałek i poszłam otworzyć. Za drzwiami był nie kto inny jak całe The Wanted.
- O! Hej co wy tu robicie? - zapytałam wpuszczając ich do środka. 
- Przyszliśmy do was bo się nam nudziło w domu - wyszczerzył się Tom. 
- To dobrze się składa. Potrzebne będą dodatkowe pary rąk - uśmiechnęłam się. 
- Chodźcie za mną - zespół grzecznie podreptał za dziewczyną. Weszliśmy do salki i spojrzałam na chłopaków. 
- Pomożecie nam? Muszę do jutra to skończyć. - powiedziałam z błagalną miną.
- No pewnie. Chłopacy bierzemy pędzle w ręce i do roboty - rzekł zachwycony Jay. Reszta skinęła mu głową. Zrobiliśmy sobie czapeczki z gazet i wzięliśmy się za malowanie. Przy tym wydurnialiśmy się, śpiewaliśmy a raczej wydzieraliśmy się na całe gardło. Było wesoło. Dzięki chłopakom szybko się uwinęliśmy. Już pod wieczór skończyliśmy. Padliśmy wszyscy na podłogę ze zmęczenia. 
- No chłopcy zasłużyliście na porządną kolację. Co wy na to? - spytałam. 
- O tak. Jestem strasznie głodny - poklepał się po brzuchu Tom. Wszyscy na jego słowa się zaśmialiśmy.
- W takim razie idziemy.
Poszłam z Kate do kuchni i zaczęłyśmy przygotowywać domową pizzę. Chłopcy w tym czasie poszli się odświeżyć do łazienek. Pół godziny później jedzenie było gotowe.
- Kolacja! - wydarłyśmy się na cały dom. Po chwili słychać było tylko jak zespół zbiega po schodach. Wzięliśmy pizze i poszliśmy do salonu. Włączyliśmy telewizor i jedliśmy kolację. Posiedzieliśmy, pośmialiśmy się i oczywiście powydurnialiśmy się. Przy nich się inaczej nie da. 
- Dobra chłopaki. Spadamy. Jutro mamy dwa wywiady. - zarządził Max. Wstaliśmy i odprowadziłyśmy ich do drzwi.
- Dzięki chłopcy jeszcze raz. Gdyby nie wy to jeszcze byśmy się z tym męczyły - powiedziałam zadowolona.
- Nie ma sprawy. to była dla nas przyjemność - puścił oczko Siva. 
Pożegnałyśmy się z nimi całusem w policzek i wyszli. Skierowałyśmy się do salonu posprzątać po jedzeniu. 
- Dobra to ja idę spać. Zmęczona jestem. Dobranoc - rzekłam i poszłam na górę.
- Dobranoc - opowiedziała Kate.  

________________________________________________
Witam w Nowym Roku! Ale się rozpisałam... heh To najdłuższy jak do tej pory rozdział. Jak tam po sylwestrze? Kacyk męczy?  Tak mi się nie chce jutro iść do szkoły ze masakra. No ale trudno. Teraz rozdziały nie będą się pojawiały codziennie ani co dwa dni ale będę się starała jak najczęściej dodawać. 
Zapraszam do czytania i komentowania!!!
Nuta na dziś: Ne-Yo - Let Me Love You.