środa, 30 stycznia 2013

Rozdział 9

Wstałam o 9. Wyspałam się choć poszłam późno spać. Dzisiaj nie miałam nic ciekawego do roboty, więc pomyślałam że w końcu wymyślę jakiś prosty układ taneczny dla mojej grupy. Tym bardziej, że chłopacy mają dzisiaj 2 wywiady, więc się nie zobaczymy. Co do mojego zespołu to jeszcze ich nie poznałam, ale to nie jest problem. Najpierw się ogarnę. Poszłam do łazienki, załatwiłam wszystkie poranne potrzeby i ubrałam się. Zobaczyłam przez okno, że jest dzisiaj typowa angielska pogoda. Nienawidzę kiedy pada, ale muszę się do tego w końcu przyzwyczaić. Związałam włosy w luźnego koka i zeszłam do kuchni zrobić sobie pyszne śniadanko. Zdecydowałam się na grzanki z serem. Do tego zrobiłam kawę, obowiązkowo z mlekiem. Innej nie piję. Jak już zjadłam i posprzątałam po śniadaniu, skierowałam się na górę do salki. Przez pół godziny szukałam fajnej piosenki. W końcu znalazłam. Do niej ułożyłam kroki. Trochę mi to zajęło, bo aż 4 godziny, ale opłacało się. Wyszedł naprawdę fajny. Położyłam się na podłodze i napiłam się wody. Rozmyślałam o tym jak moje życie zmieniło się po przeprowadzce do Londynu. Poznałam chłopaków i Nathana, ale również popsuły sie moje stosunki z Kate. Jest mi z tym bardzo źle. W pewnym sensie to jej zasługa, że ich poznałam, bo to ona wpadła na pomysł przeprowadzki. jednak to co się teraz z nią dzieje nie jest dobre. Wiem, że ten koleś ją w końcu zrani. Znam ten typ. Znudzi się nią i zostawi a ona będzie miała złamane serce. Nie chcę tego, ale ona w ogóle mnie nie słucha. Jest ślepo w nim zakochana. Martwię się o nią. No ale może powinnam to tak zostawić. Niech się przekona na swojej skórze. Może wtedy zrozumie dlaczego tak się jej teraz czepiam. Nie zamieniłyśmy ze sobą słowa już przez 2 dni. To staje się coraz bardziej męczące. Nad dalszym rozmyślaniem wyrwał mnie dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, ale numer nieznany. Po chwili namysłu odebrałam.
- Witam pani Alicio, mówi Jack Harris.
- Dzień dobry.
- Dzwonię, ponieważ mam dla pani wiadomość. Czy ma pani dzisiaj czas? Okazało się, że grupa została już skompletowana i możemy wcześniej podpisać wszystkie potrzebne dokumenty.
- Oczywiście. Jak najbardziej - uśmiechnęłam się do siebie. 
- To wspaniale. Niech pani przyjdzie do nas tak około 17. Pasuje pani godzina?
- Tak, tak, na pewno będę. Do widzenia.
- Do zobaczenia.
Szczęśliwa zakończyłam rozmowę i wstałam z podłogi. Wyłączyłam wieżę i wyszłam z salki. Skierowałam się do swojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic. Przebrałam się w to. Jeszcze miałam dużo czasu więc usiadłam przed telewizorem. Akurat leciała piosenka The Wanted - I Found You. Zaczęłam razem z nimi sobie śpiewać. Kiedy nadeszła solówka mojego miśka, to nie mogła oderwać od niego wzroku. Muszę przyznać że bosko wygląda w tym teledysku. Nie dziwię się że to ona gra kluczową rolę w nim. Nucąc tak sobie dostałam sms-a. O o wilku mowa.

Hej kochanie. Jak tam mija ci dzień? My jesteśmy już po jedynym wywiadzie. Za godzinę mamy kolejny. Jak skończymy to wpadniemy do ciebie. Kocham Cię ;*

Hej, u mnie w porządku. Zaraz idę ustalić wszystkie rzeczy do szkoły tańca. Przydzielili mi już grupę. Trzymaj za mnie kciuki ;) Będę na was czekała. Pozdrów chłopaków. Ja też Cię kocham ;*

Odpisałam mu i powoli zaczęłam się zbierać do wyjścia. Wrzuciłam do torebki telefon, portfel, błyszczyk i gumy do żucia. Założyłam buty i wyszłam z domu. Droga zajęła mi pół godziny. Weszłam do windy i pojechałam na 4 piętro do gabinetu mojego szefa. Zapukałam i po usłyszeniu pozwolenia, weszłam do środka. Pan Jack siedział przy swoim biurku i przeglądał jakieś papiery. Przywitałam się z nim i usiadłam na przeciwko. 
- Proszę, to są te dokumenty. Zapoznaj się z nimi i podpisz - wręczył mi kilka kartek. Zaczęłam czytać. Z tego co widzę to wszystko jest w jak najlepszym porządku, więc wzięłam długopis i maznęłam swój podpis.
- Gotowe - oddałam mu dokumenty z uśmiechem na ustach.
- Dobrze to może teraz przejdźmy do twojego wynagrodzenia. Zajęcia będzie pani prowadziła 2 razy w tygodniu. We wtorki i czwartki. Za każde zajęcia, dostanie pani 500 funtów, czyli miesięczna wypłata to 4000 funtów. Myślę, że nie jest to mało. Zgadza się pani ze mną?
- Jak najbardziej. Jestem pozytywnie zaskoczona. 
- Oczywiście za zajęcie jakiegokolwiek miejsca na podium w jakimś konkursie, równiez bedzie osobne wynagrodzenie, ale już dla całej grupy. Przystaje pani na takie warunki?
- Jasne. Ale proszę mi mówić po imieniu, bo czuję się staro - zwróciłam się do szefa. 
- Dobrze, w takim razie Alicio, mów mi Jack - wystawił rękę. Uścisnęłam ją z  uśmiechem.
- Dobrze, skoro formalności mamy za sobą to chodźmy, poznasz swoją grupę. 
Zadowolona poszłam za Jackiem. Weszliśmy do sali. W środku siedzieli już chyba wszyscy. Razem było ich ośmioro. 4 dziewczyny i chłopacy. Czyli grupa mieszana. To dobrze się składa. Bedzie więcej możliwości w układach. Podeszliśmy do nich i przedstawiłam się. 
- Cześć. Jestem Alicia Smith i będę waszą trenerką. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracowało. Od razu na wstępie mówię, że będę oczekiwać 150%  z was. Nie będzie taryfy ulgowej. A tak na marginesie już, to zwracajcie się do mnie po imieniu. 
Po mojej krótkiej przemowie, zobaczyłam na ich twarzach uśmiech, więc mogę chyba powiedzieć że się dogadamy. Jack zostawił nas samych, żebyśmy się lepiej poznali. 
- Ok. To może przedstawcie się po kolei - zwróciłam się do nich i usiadłam po turecku na podłodze. Reszta podążyła za mną. Gdy wszyscy już się przedstawili i opowiedzieli trochę o sobie, to umówiliśmy się na wspólne wyście do klubu. Bardzo fajni ludzie. Czuję że będzie mi się z nimi dobrze pracowało. Powymienialiśmy się jeszcze numerami telefonów i każdy poszedł w swoją stronę. Co do wieku, to jesteśmy w zbliżonym. Najstarszy jest Michael. Ma 21 lat, więc jest też starszy ode mnie. Ale to nic. Do domu doszłam na 21. Mam nadzieję, że chłopcy na mnie nie czekają jeszcze. Raczej by zadzwonili jakby coś. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Kate jak zwykle nie ma. No ale czego ja się mogłam po niej spodziewać. Zdążyłam tylko ściągnąć buty i usłyszałam jak ktoś wchodzi. Domyśliłam się że to chłopcy. Umówiliśmy się że będą wchodzić bez pukania. Odwróciłam się do nich przodem i zobaczyłam tylko Nathana, który biegnie na mnie z otwartymi ramionami. Wskoczyłam na niego i pocałowałam go. W końcu nie widziałam go prawie cały dzień. Zdążyłam się za nim stęsknić. Oplotłam nogi wokół jego bioder żebym nie padła. Reszta nie zwracając na nas uwagi, ominęła nas i poszła do salonu. Zeskoczyłam z Nathana i przytuleni do siebie weszliśmy chwilę po nich. 
- Chcecie coś do picia? - wysiliłam się na gościnność.
- Możesz zrobić mi herbatki, kochanie - wyszczerzył się Nath.
- A nie masz czegoś mocniejszego? - zapytał Tom. 
- No w sumie to mam piwko w lodówce - zastanowiłam się. 
- No widzisz? to mi się podoba - ucieszył się.
- Jakie chcesz? jabłkowe czy żurawinowe?
Słysząc to niemal  zakrztusił się własną śliną. Chłopcy wybuchli śmiechem. Nie mogli się powstrzymać ze śmiechu. Nathan razem z Jayem tarzali się po dywanie a Max i Siva wycierali już łzy ze śmiechu.
- Ale co...że jak? smakowe? - mina mu zrzedła. 
- Nie mam innego - odpowiedziałam wzruszając ramionami. 
- To ja może takim razie również poproszę herbatę. 
- Już się robi - odpowiedziałam. - a dla was co? - dodałam. 
- Ja bym się soku napił. Masz jakiś? - zapytał Max. 
- Jasne, ze mam. Pomarańczowe czy jabłkowe?
- Pomarańczowe - wyszczerzył się. 
- To nam też przynieś soku - krzyknął z oddali Siva z Jayem. Przytaknęłam tylko i poszłam do kuchni. Wstawiłam czajnik na gaz i wyjęłam z lodówki sok. Rozlałam do szklanek i zaniosłam chłopakom. Wróciłam do kuchni i czekałam aż zagotuje się woda. Stojąc tak, poczułam na karku delikatny pocałunek. Położył dłonie na moich biodrach. Zamknęłam oczy i mruknęłam z zadowolenia. Nathan obrócił mnie przodem do siebie i wpił się w moje usta. Pocałunek był przepełniony uczuciem i namiętnością. Każdy pocałunek z nim wydaje się być jak pierwszy. Oderwaliśmy się od siebie, bo woda czajnik zaczął gwizdać. Zalałam szybko kubki z herbatą, wzięłam z szafki ciastka i żelki i udaliśmy się do salonu. 
- Co robimy? Nudzi mi się?  -zrzędził Jay. 
- Może zagramy w butelkę? - rzucił pomysłem Max. 
Wszyscy zgodnie pokiwaliśmy głowami. Szybko poszłam do kuchni po pustą butelkę i wróciłam. Usiedliśmy na podłodze a w sumie to na dywanie w kółku. Po mojej prawej siedział Nath a po lewej Siva. 
- A na co gramy?
- Na pytania i zadania - wyrwał szybko Tom z głupim uśmieszkiem na twarzy. 
- Ok. To jako że jesteśmy u mnie, ja zaczynam - wystawiłam im język i zakręciłam butelką.
Butelka kręciła się tak przez dobrych kilka chwil i w koncu zatrzymała się na Tomie. O jak wspaniale. 
- No to, to co wybierasz? Pytanie czy zadanie?
- Jasne że zadanie - odpowiedział pewnie. 
- Ok. To w takim razie....może hmm....o już wiem. Rozbierz się do majtek, wyjdź przed dom, zatrzymaj się przy pierwszej napotkanej osobie i spytaj się jej czy masz fajny kaloryfer? - zaśmiałam się. Już sobie to wyobraziłam. Pozostali wybuchli śmiechem. Tom tylko wystawił nam język i zrobił co mu kazałam. Poszliśmy za nim oczywiście. Staliśmy w drzwiach. Tom stał na środku ulicy i trząsł się z zimna. Z daleka szła jakaś osoba. Tom zaczął się przygotowywać. Jak była już koło niego to okazało się że to jakaś starsza babcia. Popatrzył na nas z błagalna miną ale my nie odpuściliśmy. Po chwili zobaczyliśmy tylko jak babcia okłada Toma swoja torebką i krzyczy coś o zboczeńcu. Tom zaczął przed nią uciekać. Wbiegł do domu a my już  nie mogliśmy ze śmiechu. Ubrał się i usiedliśmy z powrotem w kółku. Graliśmy jeszcze tak z pół godziny, ale nam się znudziło. Włączyliśmy jakiś horror i zaczęliśmy oglądać. Wtuliłam się w Natha i oglądałam. Przy każdej strasznej scenie chowałam głowę w brzuch mojego chłopaka. Nawet nie poczułam kiedy zasnęłam. 

________________________________________________

Hej wszystkim! Przed wam kolejny rozdział. Następny powinnam dodać w sobotę albo niedzielę. Mam nadzieję że wam się podoba. Nie będę wam zanudzać. 
Pozdrawiam ;)

4 komentarze:

  1. świetny rozdział :** jeju jak się cieszę, że ona ma taką fajną pracę. :) sama bym chciała mieć taką, ale przecież nic nie stoi mi na przeszkodzie :) no dobra stoi, ale mniejsza oto... coś czuje że z tym Michaelem będą jakieś kłopoty ;/ na przykład... no nie wiem... zadurzy się czy coś ^^ ale to tylko moje odczucia :D i ta jazda z chłopakami - bezcenne xd oj TomTom odważny z Ciebie gość, ale w końcu sam tego chciał, więc musiał to zrobić :P juz nie mogę się doczekać następnego rozdziału ^^ pisz szybciutko następny.♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Bomba rozdział zazdroszczę talentu.
    Ja dopiero zaczynam ale mam nadzieję że wejdziesz na mój i ocenisz...
    http://my-candy-love-thewanted.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominowałam Cię do The Versatile Blogger Award xD
    http://i-feel-invincible.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam cię !
    http://all-that-lives-must-die.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger-award-ii_4.html

    OdpowiedzUsuń