niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział 5

Już od 8 rano byłam na nogach. Panowie ze sklepu przywieźli rzeczy około 10. Dałam im po napiwku za pomoc i odjechali. Wzięłam się do roboty. Niestety chłopcy dzisiaj mi nie pomogą bo nagrywają piosenkę w studiu. No trudno, będę musiała sobie jakoś poradzić. Kate na pewno mi pomoże. Właśnie słyszę jak wyje pod prysznicem. Niestety to ona śpiewać nie umie. Odkurzyłam podłogę w pokoju na salę, umyłam podłogę zaczęłam wszystko ustawiać. Panowie już wcześniej zamontowali lustro na ścianie i zamontowali drabinki, także nie miałam z tym problemu. Zajęło mi to około 3 godzin. Oczywiście Kate mi pomogła. Spróbowała by nie. Pokój wyglądał mniej więcej tak ( tylko że ściany w pokoju były zielone a nie żółte). Postawiłam wielką wieżę stereo w rogu. Oprócz głośników przy wieży było jeszcze po jednym głośniku na każdej ścianie. Oczywiście przy wieży postawiłam 3 stojaki z moimi wszystkimi ulubionymi płytami. Trochę ich było. Zadowolona z efektu końcowego poszłam pod prysznic. Śpiewałam sobie pod nosem różne piosenki. Swoją drogą muszę kiedy poprosić chłopaków żeby mi zaśpiewali. Jestem ciekawa jak brzmią. Wyszłam z pod prysznica i owinęłam się w ręcznik. Skierowałam się do pokoju. Wzięłam bieliznę i ciuchy na dzisiaj i wróciłam do łazienki. Pomalowałam się lekko i rozczesałam włosy. Ubrałam się w to co sobie przyniosłam. Schodząc po schodach myślałam o tym że chyba muszę znaleźć jakąś pracę. Przecież nie będę żerowała na rodzicach. Później pójdę poszukać. Może akurat coś znajdę. Przy okazji pójdę na zakupy. Przydałoby się kupić jakiegoś ciucha albo coś. Wzięłam portfel, komórkę i klucze w torebkę i wyszłam z domu uprzednio informując o tym Kate. Dotarłam do centrum handlowego. Od razu rzuciłam się w wir zakupowego szaleństwa. Kupiłam 4 bluzki, krótkie szorty, trzy pary rurek 1, 2, 3, i fullcapa. Zadowolona z zakupów udałam się do domu. Szłam ulicą słuchając muzyki na iPodzie. Nagle mignęło mi przed oczami ogłoszenie pracy. Podeszłam bliżej do słupka i przeczytałam. Poszukiwali kelnerki do kawiarni znajdującej się  niedaleko domu. Zerwałam karteczkę z adresem i ruszyłam w drogę. Po chwili byłam na miejscu. Weszłam do środka. Przytulna ta kawiarnia. Podeszłam do barmanki.
- Cześć, ja przyszłam w sprawie pracy. Przeczytałam że poszukujecie kelnerki - zwróciłam się do dziewczyny za ladą.
- Cześć, tak to prawda. Poczekaj chwilkę zawołam szefa - uśmiechnęła się do mnie. Poczekałam chwilkę i po chwili podszedł do mnie starszy mężczyzna. Wyglądał tak na po 40.
- Witam, Mark Randall, szef tej kawiarni - przywitał się i podał mi rękę.
- Dzień dobry, Alicia Smith - uścisnęłam jego rękę.
- Słyszałam że szuka pan kelnerki. Chciałabym zgłosić swoją kandydaturę. Popatrzył na mnie.
- Umiesz się posługiwać automatem do espresso? - zapytał.
- Oczywiście. - odparłam z uśmiechem.
- Masz ukończone 18 lat?
- Tak w tym roku. Bardzo mi zależy na tej pracy.
- No dobrze zatrudnię cię na okres próbny. Jak po 2 tygodniach będziesz dawała sobie radę to zatrudnię cię na stałe - uśmiechnął się
- Dziękuję bardzo - ucieszyłam się. Z tego zadowolenia prawie go wyściskałam.
- Od kiedy mogę zacząć?
- Przyjdź w poniedziałek na 9 rano. Dziewczyny dadzą ci uniform i wszystko ci wytłumaczą.
- Ok. Będę punktualnie. To do widzenia - pożegnałam się.
Tak! Mam pracę. Trzeba to opić. Kupiłam butelkę szampana i skierowałam się do domu. Weszłam do środka wołając już od progu Kate. Dziewczyna zbiegła po schodach.
- Znalazłam pracę - krzyknęłam zadowolona.
- To świetnie. A gdzie?
- Będę kelnerką w takiej fajnej kawiarni niedaleko. Na razie na okres próbny ale jak dam radę to zatrudni mnie na stałe. - wyszczerzyłam się.
- No to gratulacje - przytuliłyśmy się.
- Musimy to opić. Kupiłam szampana - puściłam jej oczko.
Dziewczyna zaśmiała się tylko i poszła po kieliszki. Posiedziałyśmy i powspominałyśmy stare czasy. Siedziałyśmy tak ze 3 godzinki jak nie dłużej. Pozbierałyśmy wszystko i poszłyśmy do siebie do pokoi. Umyłam się, przebrałam w piżamę i wskoczyłam do łóżka. Wzięłam książkę i zaczęłam czytać. Już pod koniec oczy zaczęły mi powoli opadać więc odłożyłam ją i poszłam spać.

Wstałam o 10 rano. Już dzisiaj mam spotkanie z Nathanem. Już się nie mogę doczekać. Poszłam się odświeżyć. Ubrałam się w taki zestaw. Pomalowałam się i włosy zaplotłam w luźnego warkocza. Zjadłam śniadanie i wypiłam sok pomarańczowy. Popsikałam się ulubionymi perfumami, usiadłam przed telewizorem i czekałam na Nathana. Po 10 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek. Równo 12. Widzę że punktualny z niego facet. Podeszłam i otworzyłam drzwi. Za nimi stał Nathan z jedną długą różą.
- Hej. Proszę to dla ciebie - powiedział i wręczył mi kwiatka.
- Hej, wejdź. Dziękuję jest śliczny - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek. Ten się na to uśmiechnął. Wpuściłam go do środka.
- Poczekaj chwilkę, włożę kwiatka do wazonu.
- Ok.
Wlałam do wazonu wodę i włożyłam różę. Zaniosłam ją do siebie do pokoju, wzięłam torebkę i zeszłam na dół. Nathan siedział na fotelu. Jak mie zobayzł to wstał i podszedł.
- Możemy iść - uśmiechnęłam się do niego.
- No to w drogę.
Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do kawiarni. Po drodze rozmawialiśmy o wszystkim. Cały czas mnie rozśmieszał. Myślałam że się popłaczę z tego śmiechu. Dotarliśmy w końcu na miejsce. Usiedliśmy w kącie. Zamówiliśmy po jednym ciastku i kawie.
- To opowiedz mi coś o sobie - skierował się do mnie.
- Ale co?
- Wszystko - wyszczerzył się.
- No to nazywam się Alicia Smith. Mam 18 lat. Dopiero co się przeprowadziłam z Kate tu do Londynu. Wychowałam się w Nowym Jorku. Mam młodszą siostrzyczkę. Jest cudowna. Mój ojciec zmarł jak miałam 10 lat. Miał raka. Długo się nie mogłam z tym pogodzić. Byliśmy bardzo zżyci. No to tak w skrócie o mnie. Teraz twoja kolej - uśmiechnęłam się.
- Przykro mi z powodu twojego ojca. Na pewno był wspaniałym człowiekiem - złapał mnie za rękę.
- Tak. Rzeczywiście. Był cudownym ojcem - uśmiechnęłam się na myśl o nim.
- No ale teraz ty opowiadaj o sobie - dodałam.
- No więc, jak wiesz nazywam się Nathan Sykes i jestem w zespole The Wanted. Uwielbiam śpiewać. Gram też na gitarze i pianinie. Mam młodszą siostrę Jessicę. Ma 16 lat. Wychowałem się w Gloucester. No to chyba wszystko - uśmiechnął się. Chwilę jeszcze posiedzieliśmy i pogadaliśmy. Opowiadał mi jak to jest być w zespole, co robią i w ogóle różne śmieszne historie dotyczące zespołu.
- Co powiesz na spacer? - zapytał Nath.
- Jasne, z przyjemnością.
Nathan wstał i podszedł do kasy aby zapłacić. Po chwili wyszliśmy i udaliśmy się do parku. Spacerowaliśmy tak jeszcze chwilę.
- Może pójdziemy jeszcze na jakiś film do kina?
- Ok. Możemy iść. Prowadź - uśmiechnęłam się.
Pociągnął mnie za rękę i poszliśmy do kina. Na miejscu wybraliśmy jakiś horror. Szczerze mówiąc nie za bardzo chciałam iść na horror bo będę się bała ale w koncu od czego mam Natha? Zajęliśmy miejsca i zaczął się seans. Na początku nie był straszny, jednak później się rozkręcił. W pewnym momencie to aż się wzdrygnęłam gdy w filmie jakiś koleś odrąbał chłopakowi głowę. Nathan widząc to przytulił mnie do siebie. Wtuliłam się do niego. W jego ramionach czułam się bezpiecznie. Było mi tak przyjemnie. Siedzieliśmy już tak do końca filmu. Po seansie wyszliśmy na powietrze.
- Podobało ci się - zapytał z uśmiechem.
- Pewnie, no może oprócz tej jednej sceny - odparłam i na myśl o tym ponownie się wzdrygnęłam. Chłopak zaśmiał się i mnie objął.
- Przy mnie nic ci nie grozi. Jestem twoim księciem na białym koniu, który cie ochroni - puścił mi oko.
- Ja momentalnie wybuchnęłam śmiechem.
- Osz ty! Ze mnie się będziesz śmiała? Tak? No to lepiej uciekaj bo jak cię dorwę to będzie po tobie! - powoli zbliżał się do mnie z szatańskim uśmieszkiem. Ja widząc to zaczęłam uciekać. Ganialiśmy się tak parę minut aż w końcu złapał mnie w pasie i podniósł do góry. Zaśmiałam się. Postawił mnie na ziemi i zaczął gilgotać. Ludzie się na nas patrzeli jak na jakiś nienormalnych, którzy uciekli z psychiatryka.
- hahaha, prze...przesta...hahah...przestań - ledwo wydusiłam.
- przeproś - powiedział z uśmiechem.
- hahha....przepr...przepraszam...hahaha
- I powtarzaj za mną: Mój kochany Nathanie. Jesteś moim wyśnionym księciem z bajki na białym koniu - wyszczerzył się do mnie.
- Nie ma mowy! Chyba śnisz! - zaśmiałam się.
- No to w takim razie nie pozostaje mi nic innego jak zagilgotać cię na śmierć - i znowu się na mnie rzucił.
- Aaaa...hahaha. Dobra już dobra. Powiem to - powiedziałam ze śmiechem.
- Ty mój kochany Nathanie. Jesteś moim wymarzonym księciem z bajki.
- No i tak ma być - zaśmiał się i wystawił mi język.
- Chodź odprowadzę cię do domu bo późno się robi.
Ruszyliśmy w drogę. Powoli sobie spacerowaliśmy. Nathan widząc że przechodzi mnie dreszcz zarzucił mi na ramiona swoją bluzę. Ja się tylko do niego uśmiechnęłam i podziękowałam. Po 15 minutach byliśmy już pod moim domem.
- Dziękuję. Świetnie się dzisiaj bawiłam - powiedziałam do Nathana.
- To ja dziękuję że zgodziłaś się na to spotkanie - uśmiechnął się.
- Proszę to woja bluza - ściągnęłam z siebie i mu ją oddałam.
- Spotkamy się jeszcze?
- Pewnie. Jeżeli obydwoje będziemy mieć czas, to z chęcią.
- No to spadam, bo już późno.
- No to trzymaj się do zobaczenia - pochyliłam się i dałam mu buziaka w policzek. Zaczerwieniłam się lekko i poszłam do drzwi. Jak je otwierałam to obróciłam się. Nathan stał na chodniku i trzymał się za policzek. Uśmiechnął się i poszedł do siebie. Ja weszłam do domu i zamknęłam za sobą drzwi. Oparłam się o nie plecami, zjechałam na dół, zamknęłam oczy i rozmarzyłam się. Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą Kate. Stała i się ze mnie śmiała. Szybko wstałam z podłogi i już miałam iść kiedy usłyszałam jak do mnie mówi.
- No to widzę rzeczywiście cię wzięło. Zakochałaś się!! - podbiegła do mnie.
- Tak. Chyba... tak - uśmiechnęłam się na wspomnienie dzisiejszego dnia.
- Aaaa!!! To wspaniale. Ciesze się z tobą. - wrzasnęła dziewczyna.
Zaśmiałam się tylko i ruszyłam na górę. Poszłam pod prysznic. Przebrałam się w piżamę i rzuciłam na łóżko. Przed oczami cały czas miałam uśmiechniętego Nathana. Zasnęłam z uśmiechem na ustach.

________________________________________________

Nuta na dziś: Ne-Yo - Forever Now
Cześć!! Przed wami rozdział 5. Mam nadzieje ze się wam spodoba. Jak widzicie Alicia i Nathan mają za sobą pierwsze spotkanie sam na sam ;D
Mam już 6 obserwujących i ponad 400 wejść. Jestem bardzo szczęśliwa.
Jeszcze jak byście komentowali moje opowiadanie to byłabym w siódmym niebie ;)
Cóż nie będę zanudzać.
Zapraszam do czytania i komentowania!!!
Pozdrawiam ;P

5 komentarzy:

  1. Aw, spotkanie z Nathanem, uwielbiam takie momenty <3
    Rozdział super, dawaj szybko kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boze jaki cudasny rozdzial!!! te spotkanie jest boskie oby wiecej takich rozdzialow i pisz szybciej next
    Judith Parker

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG ja Ciebie uwielbiam genialny rozdział czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział :*
    Udana randka z Sykes'em ^^
    TYLKO CZEMU NIE BYŁO POCAŁUNKU PROSTO W USTA?!
    Czekam na niego :3
    Bo ja nie będzie to kij w oko xd
    pisz szybciutko następny.♥
    pozdrawiam i weny życzę, ale myślę, że Ci jej nie brakuje,jest wspaniale.♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na kolejny;D
    Świetnie piszesz ;D

    OdpowiedzUsuń